Siean pisze:Miecz się stopniowo zmienia - broń nastawiona na cięcia i pchnięcia stopniowo staje się bronią nastawioną na cięcia (z rycerzem w zbroi płytowej walczono pchnięciami w szczeliny). Do cięć pozostaje kord, jednoręczny, ale wykorzystujący elementy technik długiego miecza, a sam długi miecz przechodzi w broń typowo do pchnięć, jak rapier. Rozwijają się inne techniki walki.
A potem jeszcze upowszechnia się broń palna...
W Europie, w przeciwieństwie do Japonii, nie ma żywego przekazu technik walki mieczem. Fechtunek długim mieczem to nie kendo, gdzie są szkoły i mistrzowie podpierający się historią i tradycją nauczania.
Ano właśnie, ale ta ewolucja, te zmiany nie są przypadkowe. I raczej, jak sądzę, to w sumie rewolucja, nie ewolucja. W wyniku zmian, które nastąpiły po Krucjatach. A zmieniło się wszystko, nie tylko uzbrojenie (ofensywne i defensywne), ale w ogóle sztuka wojenna. To widać w kazdym jej aspekcie, również w budownictwie obronnym. W każdym razie Krucjaty stanowią tu wyraźną cezurę.
Tak więc przenoszenie technik walki już nawet nie z renesansu,ale z okresu rozbuchanego średniowiecza na wczesne, wydaje mi się zabiegiem dość ryzykownym.
Tak na marginesie - czy korzystacie z glossarium (w kwestii terminologii) opracowanego swego czasu przez łódzki oddział PANu?
Siean pisze:Śnieżkę sobie odpuściłam. Przyjaciółka uznała ją za przyjemne w oglądaniu, nie olśniewające i poinformowała mnie bardziej na zasadzie sensacji, że Królewna na sztandarze obnosi Białe Drzewo Gondoru. Ciekawe obie byłyśmy, co na to Tolkien Estate.
A co do wampirów, to "Zmierzch" ominęłam szerokim łukiem, a znajomej po jego lekturze zarzuciłam "Nocarzem", jako odtrutką.
No to ja też odpuszczam Śnieżkę, Tolkiena nie lubię, dla mnie śmiertelnie jest nudny
"Nocarz"? Co to?