Wiosenna norka u Alienorka - Julinka w DS

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 13, 2012 15:01 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

Dorota Wojciechowska pisze:
mir.ka pisze:
Alienor pisze:Wiem o Nootropilu - dziś zastąpiony Lucetamem. Niestety muszę jeszcze znaleźć blisko lekarza, co się da przekonać do walki o powrót do zdrowia Malutka. Bo jak nie, to będę z nim musiała jechać dalej, a on to bardzo źle znosi.

a gdzie mieszkasz?

p. Mirko, Marzenka mieszka na Zagórzu w okolicach Gwiezdnej - najprościej mówiąc

to nie tak daleko odemnie
i nie ma samochodu?
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76077
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob paź 13, 2012 15:15 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

No nie ma - podam na pw numer do niej :ok:
Obrazek
Obrazek
_______________________________________________________________________________________

Dorota Wojciechowska

 
Posty: 12931
Od: Czw lip 24, 2008 9:21
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob paź 13, 2012 20:16 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

Jeżeli kot ma chorobę lokomocyjną, to transport wiąże się z ryzykiem kolejnego udaru, więc najpierw skonsultowałabym to telefonicznie z wetem. Może zaleci coś podać przed podróżą.

No i trzeba się uzbroić w cierpliwość... Rehabilitacja może potrwać.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Sob paź 13, 2012 20:32 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

Malutki po 15-20 minutach jazdy wymiotuje. W dodatku jak wyszło w ostatnim badaniu krwi bardzo go stresuje - czy to jazda czy wizyta u weta - trudno stwierdzić, dość że ma duży wyrzut glukozy do krwi. Nie mam samochodu (ani prawa jazdy) a mój jedyny zmotoryzowany znajomy z okolicy ma uczulenie na koty ( w sensie duszności, łzawienie z oczu etc. Wet- neurolog na którego dostałam namiary jest w Tychach - w poniedziałek skonsultuję się telefonicznie (pracuje w tych godzinach co ja niestety), jeśli będzie to konieczne pojedziemy we wtorek. Może się uda i wyniki badania krwi, opis, zdjęcia i filmik obrazujący jak porusza się Malutki wystarczą do diagnozy i rozpoczęcia właściwego leczenia.
Jestem cierpliwa pod warunkiem że trwa leczenie choroby istniejącej u kota a nie kociego kataru, który w tym momencie jest najmniejszym problemem.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob paź 13, 2012 21:14 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

Alienor pisze:Malutki po 15-20 minutach jazdy wymiotuje. W dodatku jak wyszło w ostatnim badaniu krwi bardzo go stresuje - czy to jazda czy wizyta u weta - trudno stwierdzić, dość że ma duży wyrzut glukozy do krwi. Nie mam samochodu (ani prawa jazdy) a mój jedyny zmotoryzowany znajomy z okolicy ma uczulenie na koty ( w sensie duszności, łzawienie z oczu etc. Wet- neurolog na którego dostałam namiary jest w Tychach - w poniedziałek skonsultuję się telefonicznie (pracuje w tych godzinach co ja niestety), jeśli będzie to konieczne pojedziemy we wtorek. Może się uda i wyniki badania krwi, opis, zdjęcia i filmik obrazujący jak porusza się Malutki wystarczą do diagnozy i rozpoczęcia właściwego leczenia.
Jestem cierpliwa pod warunkiem że trwa leczenie choroby istniejącej u kota a nie kociego kataru, który w tym momencie jest najmniejszym problemem.

są specjalne tabletki dla zwierząt na chorobę lokomocyjną, moja suczka od szczeniaka nie może jeździć i wymiotuje, można je podawać równieź kotom
a może mu zamówić wizytę domową weterynarza?
u mnie bywa znajoma Pani weterynarz
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76077
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob paź 13, 2012 21:38 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

Alienor pisze:Wiem o Nootropilu - dziś zastąpiony Lucetamem.

Jest też Memotropil. Nazwa zależy od producenta i trzeba zawsze pytać, który lek w danym momencie jest najtańszy.
Ale moja mama po Nootropilu była bardziej nerwowa (miała już zmiany). Ja i córka dobrze go tolerowałyśmy.
Zalecany też dla pań, tak po 50tce. Zapobiegawczo. Bo my kobiety mamy często niebezpieczne dla nas wylewy niedotlenienne, a on temu zapobiega.

A czy Malutki miał problemy z nerkami? Bo to częsta przyczyna wzrostu ciśnienia i wylewu
Mnie zaszkodził nadmiar hormonów, ale jeszcze gorsze problemy z ciśnieniem mam, gdy ten nadmiar się wymył.

Może lekarz skonsultuje na podstawie wszystkich dotychczas robionych badań i filmiku. I ew. zleci dodatkowe, do wykonania gdzieś blisko. Jeśli lubi zwierzęta to napewno coś wymyśli, żeby kota nie stresować.
Trzymamy kciuki

Nas troje

Avatar użytkownika
 
Posty: 317
Od: Sob kwi 09, 2011 11:31

Post » Sob paź 13, 2012 22:17 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

mir.ka pisze:
Alienor pisze:Malutki po 15-20 minutach jazdy wymiotuje. W dodatku jak wyszło w ostatnim badaniu krwi bardzo go stresuje - czy to jazda czy wizyta u weta - trudno stwierdzić, dość że ma duży wyrzut glukozy do krwi. Nie mam samochodu (ani prawa jazdy) a mój jedyny zmotoryzowany znajomy z okolicy ma uczulenie na koty ( w sensie duszności, łzawienie z oczu etc. Wet- neurolog na którego dostałam namiary jest w Tychach - w poniedziałek skonsultuję się telefonicznie (pracuje w tych godzinach co ja niestety), jeśli będzie to konieczne pojedziemy we wtorek. Może się uda i wyniki badania krwi, opis, zdjęcia i filmik obrazujący jak porusza się Malutki wystarczą do diagnozy i rozpoczęcia właściwego leczenia.
Jestem cierpliwa pod warunkiem że trwa leczenie choroby istniejącej u kota a nie kociego kataru, który w tym momencie jest najmniejszym problemem.

są specjalne tabletki dla zwierząt na chorobę lokomocyjną, moja suczka od szczeniaka nie może jeździć i wymiotuje, można je podawać równieź kotom
a może mu zamówić wizytę domową weterynarza?
u mnie bywa znajoma Pani weterynarz

Obawiam się, że pani doktor z Tychów do mnie nie zechce przyjechać - nawet samochodem to będzie prawie godzina jazdy w jedną stronę, autobusem dłużej. Malutki w tym momencie ma KK, białaczkę (nieaktywną) plus ten wylew (wiem, to akurat nie potwierdzone przez weta w 100%) i bierze Unidox (na podst. antybiotykogramu), Clemastin (na obkurczenie śluzówki, bo się zatykał nos totalnie) i Metoclopramid na apetyt (bo nie je sam). Zanim podam mu cokolwiek innego muszę mieć potwierdzenie od weta, który się zna na tym problemie, że nie zaszkodzę tym kotu. Więc muszę dotrwać do poniedziałku w jakim-takim stanie psychicznym.
Dobrze że Malutki zdaje się olewać swój stan a pozostałe koty nie napadają na niego, mimo że jest widocznie osłabiony. Ale w sumie on odkąd przyjechał był "świętą krową" w moim domu i nawet Kotori, która jest Królową tego domostwa oraz Udzielna Księżna Rukia, która nieraz innym kotom dała popalić od początku go zaakceptowały i uznały za nietykalnego ( w sensie tłuczenia i zaczepek).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie paź 14, 2012 7:58 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

W nocy Malutki zwymiotował po karmieniu, nad ranem przeszło ulgowo. Trudno - pojadę z nim do Lupusa, a nuż się poznają. Bo nastrój mam szary jak pogoda za oknem :( to i wiary w lekarzy chwilowo u mnie brak.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie paź 14, 2012 12:17 Re: Wylew u kota - podpowiedzi, porady...

U mnie na miejscu też brakowało lekarzy do diagnozy Brucka. Tak to bywa, że jak się psuje to hurtem :(
Nie wiem jak można Wam pomóc, bo w leki jak widzę znasz, gorzej z wetami...
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Nie paź 14, 2012 21:21 Re: Jesienna norka u Alienorka

Malutki po wizycie w Lupusie - zamiast Unidoxu, który niestety nie zadziałał, Malutek dostał Convenię; pani wet popatrzyła tylko na pyszczek i oko i sama zobaczyła, że na 80% był to wylew. Zadziałaliśmy sterydem krótkodziałającym, dostał też witaminy B - dzięki temu powinno zacząć się poprawiać. Panie wetki optują za zrobieniem tomografii dla całkowitej pewności, ale nie wiadomo czy się to da ogarnąć logistycznie - z autobusu wysiadałam po 10 minutach, czekałam na przystanku następne 10, po czym znów 10 minut w autobusie - dzięki temu nie wymiotował, a z powodu "sunięcia w fazie" jakie ma od czasu wylewu to w miarę bezstresowo zniósł oczekiwanie. Mam wrażenie, że już patrzy trochę przytomniej - czy to możliwe? Jutro powtórka witamin, we wtorek do kontroli. Jutro konsultacje z panią doktor neurolog w kwestii możliwości diagnostyki i dalszego leczenia - mam wrażenie, że w końcu zaczynamy zmierzać w dobrą stronę.
Reszta kotów miziasta i przytulasta - jakoś ta jesień je rozleniwiła.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie paź 14, 2012 23:01 Re: Jesienna norka u Alienorka

Przepraszam za offa
Obrazek
MIKUŚ
 

Post » Nie paź 14, 2012 23:18 Re: Jesienna norka u Alienorka

Alienor pisze:Malutki po wizycie w Lupusie - zamiast Unidoxu, który niestety nie zadziałał, Malutek dostał Convenię; pani wet popatrzyła tylko na pyszczek i oko i sama zobaczyła, że na 80% był to wylew. Zadziałaliśmy sterydem krótkodziałającym, dostał też witaminy B - dzięki temu powinno zacząć się poprawiać. Panie wetki optują za zrobieniem tomografii dla całkowitej pewności, ale nie wiadomo czy się to da ogarnąć logistycznie - z autobusu wysiadałam po 10 minutach, czekałam na przystanku następne 10, po czym znów 10 minut w autobusie - dzięki temu nie wymiotował, a z powodu "sunięcia w fazie" jakie ma od czasu wylewu to w miarę bezstresowo zniósł oczekiwanie. Mam wrażenie, że już patrzy trochę przytomniej - czy to możliwe? Jutro powtórka witamin, we wtorek do kontroli. Jutro konsultacje z panią doktor neurolog w kwestii możliwości diagnostyki i dalszego leczenia - mam wrażenie, że w końcu zaczynamy zmierzać w dobrą stronę.
Reszta kotów miziasta i przytulasta - jakoś ta jesień je rozleniwiła.



kciuki cały czas, te witaminy b to bardzo dobrze
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 15, 2012 17:18 Re: Jesienna norka u Alienorka

FREDEK ODNALEZIONY!!!

JEST JUŻ BEZPIECZNY NA KOCIARNI. WKRÓTCE JEDZIE DO SWOJEGO NOWEGO DOMU (SAM SOBIE WYBRAŁ TEN DOM :wink: )!!

DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZA POMOC.
MIKUŚ
 

Post » Wto paź 16, 2012 11:36 Re: Jesienna norka u Alienorka

Jak dzisiaj Malutki? Zmiana leków pomaga?
kciuki za niego, resztę futer i duże :ok:
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Wto paź 16, 2012 21:50 Re: Jesienna norka u Alienorka

Convenia na katar zadziałała, niestety steryd cokolwiek mniej i wetka jest zdania, że podawanie mu kolejnej dawki jest bezcelowe. Nie ma wyraźnej poprawy a powinna być (?). Ponieważ od niedzieli Malutki ma obniżoną temperaturę (37C) to wg niej niedługo prawdopodobnie przyjdzie nam się pożegnać. Nie chcę w to wierzyć - dlatego będę się umawiać na tomografię w Mikołowie. Niech wiemy jaka jest sytuacja. Jakby miał cierpieć, to wiadomo, że pomogę mu zasnąć; ale póki sam się załatwia i nie zdradza oznak bólu, to nie potrafię tego zrobić. To, że przy zastrzykach nie protestował (ani u wetki ani w domu) wg niej świadczy, że on już zobojętniał na to, co się z nim dzieje, ale przecież przy pastylkach i karmieniu (jak za dużo) to protestuje - zresztą pierwszy zastrzyk w życiu jaki dałam kotu też był "bezwypadkowy". Guido dał mi się obmacać, wkłuć i przetrzymał cały zastrzyk spokojnie i potem też tak było. I żyje do dziś i ma się świetnie. Wiedział, że chcę mu pomóc i był nieczuły na mały ból - bo był po operacji usunięcia kamienia z pęcherza i ból, jakiego wcześniej zaznał przy zwykłym sikaniu był o wiele gorszy. A Malutki ma za sobą usuwanie zębów, które mu bardzo doskwierały - więc chwytam się tej nadziei.
Musi być dobrze, musi być dobrze - mimo, że lewe oczko choruje (bo nie mruga, więc to, że mu je płuczę i zamykam nie wystarcza - dostałyśmy leki), to wydaje się być bardziej przytomny, świadomy tego co wokół niego; przytula się łapiąc łapkami za moją rękę i nie mantruje - nie słychać tego specyficznego mruczenia, którym pocieszają się cierpiące ostro koty. Więc oby to było jeszcze nie teraz :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 980 gości