to ja miałam kiedyś przygodę z Coco
ona jest głucha, ni cholery nie ma jej jak zawołać
wracam z pracy, kotki nie ma
okna pozamykane, chodzę, szukam, drę się na syna, że pewnie ją na klatkę wypuścił, szukam na klatce, pukam do sąsiadów, pytam czy nie widzieli

, nawet szafki przeszukałam
kotki jak nie było tak nie ma
normalnie wyszło na to że ją jakie ufo porwało, młody nadąsany na mnie za oskarżenia
siadam zrezygnowana żeby jeszcze raz przeanalizować możliwe drogi teleportacji kici, a ta jak gdyby nigdy nic przeciąga się na szafce w kuchni, hyc na okap, z okapu na blat i się najspokojniej w świecie myje
nawet nie zauważyła jakie było zamieszanie

a ja mam nauczkę żeby najpierw kota szukać pod sufitem
