Nie chcę zapeszać, ale wydaje mi się, że Omisia ma się lepiej
Jeszcze w Wigilię pozbyła się tasiemca, pod choinkę przyjechały saszetki Renala, do tego leki, tranik, dużo mięska i chrupeczki na jelitka z dodatkiem błonnika, mnóstwo miziania, całowania i noszenia na rękach....no i wygląda mi, że jest lepiej.
Zdecydowanie mniej sika (a było częste niekontrolowane + kuwetkowe sikanie, razem zdecydowanie za dużo jak na zdrowego kota). O wiele mniej pije, a piła co chwila, jakby chciała przefiltrować nerki.
Omisia pozwoliła mi się dzisiaj wycisnąć - normalnie wychodzi z niej to powoli, raz do kuwety, raz w trakcie spania. Widać, że zwieracz nie działa na 100 %, maciupeńkie porcyjki przeciekają prawie cały czas. Kupina jest teraz ustabilizowana na poziomie "niezbyt twarda", żeby nic w jelitkach nie zalegało.
W każdym razie, miałam problem z tym wyciskaniem, bo nie wiadomo, gdzie naciskać

. Nie jest to tak, jak normalnie u kota. Ale chyba ją nie bolało, bo podstawiała się sama. Tyle, że była przy tym krew.
Trzecie powieki już zdecydowanie mniej wychodzą. Przeczytałam, że wyłażą przy dużym osłabieniu i / lub przy tasiemcu. Efektem tasiemca mogły być też schroniskowe rozwolnienia na zmianę z zatwardzeniem. No i rozdrażnienie, bo robal zaburza układ nerwowy.
Za 10 dni powtarzamy zastrzyk na tasiemca, efekty jego działalności powinny szybko ustąpić.
Zewnętrznie pupina się ładnie goi, zwłaszcza odkąd Omisia pozwala się przemyć kilka razy dziennie
Chyba wszystko napisałam
