Totusia żyje, operacja trwała ponad dwie godziny. Dzwoniła Iza i mówiła mi co i jak...ale ja już zapomniałam połowy. Zapamiętałam, że było ciężko, że leżała pod respiratorem, że było ciężko...ale żyje. Ciężka noc przed nią. Jest już wybudzona. Może jak Iza wejdzie na wątek to napisze więcej...mi się ręce trzęsą i oczy zachodzą łzami

tym razem łzami szczęścia
Chociaż rokowania jeszcze niepewne..ale żyje:)
edit: miała od razu sterylkę aborcyjną. Zapomniałam napisać

Ostatnio edytowano Czw maja 12, 2011 18:45 przez
Amanda_0net, łącznie edytowano 1 raz