opowieść Hakity
W takim razie opowiem Wam tą niesamowitą historię, niemalże zaczarowaną...

Od kiedy pamiętam zawsze fascynowały mnie dzikie koty: lwy, gepardy, lamparty, itp., a tygrysy w szczególności...
Do tego stopnia jestem zakochana w tych dzikich kotach, że obiecałam sobie, jeśli moje życie poukłada się tak, że będę sama, bez męża i dzieci, to wyjadę gdzieś, gdzie będę mogła obcować z tymi cudownymi zwierzętami, nie zważając na to czy mogłoby mi się coś stać...
Którejś pięknej nocy nie wiadomo dlaczego przyśniło mi się, że u mojego Wujka urodziły się małe, śliczne tygryski, a ja oczywiście musiałam jednego wziąć

Gdy tego samego dnia Mama rozmawiała z nim przez telefon, opowiedziała o moim śnie, a Wujek na to: tak, właśnie dzisiaj urodziły się małe, może nie tygryski, ale właśnie Zula się okociła

Nawet nie wiedzieliśmy, że jest w ciąży...
Zulka jest rasowym Maine Coonem, ale z kim się zadała, tego nie wiadomo...
Rodzina mieszka jakieś 130 km od nas, więc niecałe 2 miesiące po tym pojechaliśmy do nich na Święta Bożego Narodzenia. Naturalnie z góry zaznaczyłam, że wyśnionego kociaka zabieram ze sobą do Poznania

Zarówno moja Mama, jak i ówczesny narzeczony byli przeciwni, ale on dość szybko dał się przekonać do zmiany zdania, kiedy zobaczył maluchy

Kociaczków było 5, 2 czarnusie, 3 pręgowane i jak tu wybrać swojego jedynego, skoro wszystkie są cudowne?
Postanowiłam, że zabiorę tego, który pierwszy przyjdzie do mnie się przytulić...

Długo nie czekałam jak u mojego boku pojawiło się Zulusiątko wpatrzone we mnie jak w obrazek...

Tego dnia wróciliśmy do Poznania i zaczęła się nasza wielka miłość, nasze nowe wspólne życie...
Nazwaliśmy go od imienia mamusi, czyli Zuli.
Kiedy kociaki dorastały okazało się, że tylko Zulek jest tak ogromnych rozmiarów, pozostałe kociaki mają normalną budowę, a i tylko Zulek ma iście drapieżny charakter, reszta jest spokojna...
Mój ukochany, wyśniony tygrys...

I jak tu nie wierzyć w sny...?






















20 sierpnia 2011 r godz 20.56 Zulusek [*]
O tej godzinie nasze serca przestały cierpieć...
Zulusiątko biega teraz szczęśliwie za Tęczowym Mostem po zielonych łąkach razem z naszym ukochanym pieskiem Nerusiem...

„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...