Delicate Rany boskie,urażona?Mła?Żame!Całej rodzinie czytałam i osmarkaliśmy się ze śmiechu.Przypomina on nieco przepis na pasztet z XIX wiecznej książki kucharskiej zaczynający się od słów "Najpierw złap zająca..."
Biamila he,he,argument o tym,że wystawa jest raz w roku też sobie powtarzałam...I tak żałuję,że nie kupiłam zabawnych kocich miseczek (dycha za sztukę),ale za to mięska z Bozity zażyczyłam sobie po pańsku,po jednym kartoniku z każdego rodzaju,a co!Raz się żyje!
Pan nabywający rasowego kociaka stracił pewnie płynność finansową i stąd opakowanie zastępcze
Matahari to juz wiem,skąd u Grudzi takie zamiłowanie...
Się pochwalę przy okazji,że metoda "mijając Grudzię-pogłaszcz" (i niech sobie zmyka,jeśli chce) przynosi rezultaty.Przestała zmykać

Może to zresztą skutek upału a nie moich metod wychowawczych?Nawet zabawa wyglada teraz tak,że mysz na sznurku owszem lata,ale Grudzia sobie leży i tylko macha łapką,żadnych galopad.
Poza tym odkryłam,że lubi czesanie.Nowym grzebykiem z wystawy,zresztą.ma tak gęsto umieszczone zęby (grzebyk,nie Grudzia),że zawsze cos się wyczesze.
Generalnie letnie lenistwo,słodkie nieróbstwo,nic się nie dzieje,w spaniu przechodzimy powoli na zawodowstwo...