No my wlasnie po wizycie, bo się stado pochorowało.
Każdy rzecz jasna, na co innego, bo co ma być łatwo.
Koniu się paskudziły oczy, doraźnie podawałam krople, ale się rozślimaczył na dobre i w końcu go wzięłam i ubezwłasnowolniłam i pojechaliśmy na badania.
Walery wymiotował po leku na tasiemca, ale potem wymiotował już spontanicznie i się zaniepokoiłam, zwłaszcza, jak za którymś razem wyszła z niego czerwona wstążeczka (kawałek).
Lula ma struwity i sika gdzie popadnie, ale to w innym watku.
Oba koty w transporterach ważyły łącznie 16 kilo. Koniu wazy 8. I nie jest gruby.

. Z Koniem bylo jeszcze tak, że jak u mnie w trzy dorosłe całkiem osoby usiłowaliśmy zapodać aniprazol, to sąsiedzi poszli pogryzieni do krwi. Spróbowała tym razem pani dr.
Skutek jest taki, ze czekamy na profendera na kark, bo, oględnie mówiąc, się nie dało.
Walery jest grzeczny jak aniołek u pani dr, ale ma zapelenie jelit, żołądka i źle się czuł, dostał przeciwwymiotne i dziś już ładnie jadł. Ufuf.
Wczoraj, jak wychodziłam do pracy to wymiotowały dwa, a jeden dodatkowo sikał. Dziś sytuacja wydaje się nieco opanowana, ale cieszyć się jeszcze boję.
Aparat chyba wezmę i kupię, bo mam za dużo na głowie, chyba w końcu przestanę o tym myśleć, zawsze jedna rzecz mniej

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.