Hmm serdecznie dziękuję za wyrazy uznania, cieszę się,że to co piszę kogoś również cieszy i ewentualnie podnosi na duchu.

W sumie mieszkając z tą menażerią musiałam się uodpornić na szaleństwo a jedyną dostępną mi formą wyrazu jest właśnie pisanie

Kiedyś koleżanka z którą rozmawiałam i opowiadałam jej o perypetiach ze zwierzaczkami stwierdziła, że jak takie życie może być straszne skoro jest tak śmieszne. No cóż, jakoś muszę odreagować prawda? A gdybym chciała to zrobić tak jak mi nakazuje zdrowy rozsądek to już dawno miałabym w szafie kocio-psie futerko.... A tak? A tak mam dwa rumuny i dwie hieny które wyjadają mi z paszczy czyli można powiedzieć,że działania zaczepne w moim domu są prowadzone z lądu powietrza i morza bo nawet w klopku nie mam chwili spokoju, zawsze znajdzie się jakieś futro, które będzie darło japę pod drzwiami od łazienki kiedy ja akurat relaksuję się porannie siedząc na sedesie z papierosem i książką.Wpuścić gadzinę mus. A potem jedno siedzi w pralce drugie siedzi w kuwecie i wybałusza ślepka obok siedzi kolejne futro które czatuje na produkt przemiany materii opuszczający kocie jelito a jeszcze jedno futro kładzie mi się na nogach wywala brzuch i drapie w łydkę kiedy zaniedbuję mizianie po brzuszku. Musiałam się uodpornić bo gdyby nie to to już dawno siedziałabym w wariatkowie i próbowała wejść w scianę na widok czegokolwiek co posiada futro

aania wiem,że stawianie świeczki na misiu może być trudne ale w sumie jak taki misio się oswoi to czy ja wiem? A w ostateczności można śledzić misia i zapalić zniczyk tam, gdzie miś się że tak powiem wyszczególnił

Jeśli przytyję jeszcze trochę to może się okazać, że dzięki zniczom zstał stworzony pas startowy dla samolotów ekipy ratunkowej z miau

Bo ja to mam taki plan,że w razie gdyby ten miś chciał mnie zeżreć to złośliwie napiję się oleju rycynowego. Nie ma bata, będzie pas startowy

Obrzydliwa jestem wiem
