Chcieliśmy zrobić kotkom mikołajki. Wyruszyliśmy na poszukiwanie nowych miseczek. Wreszcie trafiłam na takie, jakie bardzo chciałam. Zaczęłam pakować do koszyka jedną, drugą, trzecią, czwartą... Czwartą. Łzy mi stanęły w oczach. Taka bezmyślna czynność.
Taki głupi gest. Siła przyzwyczajenia. Czwarta miska. TŻ uśmiechnął się niewyraźnie. Wyjął niepotrzebną mieseczkę z koszyka...
Koteńkom się podobają. Tak się łudzę. W każdym razie zawartość zniknęła.
