Jesteśmy
Przymusowy odwyk trochę mnie wymęczył ale też z drugiej strony dobrze mi to zrobiło. Wczoraj na przykład wyszłam na długi spacer z nadzieją, że jak jest słońce to może jakieś fotki zrobię... A tu oprócz słońca tylko mróz

- zrobiłam ja kilka zdjęć ale tak naprawdę ani pączków na drzewach ani świeżej trawki

. No i ręce mi zgrabiały

. Jednakowoż łyknęłam trochę powietrza i parę razy przeszłam się na aerobic i z powrotem pieszo co zaowocowało wielkim odciskiem na pięcie (który to odcisk potem się paskudził). No i przeczytałam książkę.
Rychosław w zasadzie nic się nie zmienił. Może poza tym, że jego zabawa w kasownik przerodziła się prawie w obsesję

: wstaję od książki- Rychu siedzi już pod kiblem i wyje, wychodzę z kuchni- to samo (nie za każdym razem ale dość często). I jak idę do wc to choćby spał najgłębszym snem- za sekundę słyszę go pod drzwiami. Chyba kupię mu paczkę rolek... Palety z paczkami nie dałabym rady przyciągnąć a i postawić nie byłoby gdzie

. Zdjęć nowych wyżej wymienionego kota też kilka zrobiłam i najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj coś wstawię

. A teraz biegnę odwiedzić zaprzyjaźnione wątki
