Objawił się robol
On będzie wiercił przez płytki bo sąsiad z dołu inaczej nie chce
A płytki? A płytki to sobie mamy zdjąć sami do piątku bo jak nie, to on nie ma czasu, znaczy się wchodzi i pruje, o! On jest prostym robolem, on tam nie wie, on robi i już.
Będzie pan uprzejmy w takim razie przyjść tu w piątek z projektantem i wykonawcą (tzn włascicielem firmy). Bo skoro jest pan tylko robotnikiem - oczywiście pan wybaczy, na ale wszak sam pan tak o sobie mówi, to nie rozumiem w jaki sposób jest pan władny zmienić uzgodnioną wcześniej koncepcję. Uzgodnioną z projektantem i pańskim szefem, czego był pan świadkiem.
Ja tam nie wiem, ja tylko "robie"!
W takim razie zrobi pan tak, jak było uzgodnione
W końcu zaczęłam się śmiać.
A później poszłam zobaczyć jak to wygląda u sąsiadów z I piętra. Schodząc udało mi się podsłuchać wyrażany telefonicznie przez robola żal. Fanaberie mam

Ano mam, co więcej - lubię swoje fanaberie
Ostatnie stwierdzenie to oczywiście licentia poetica, robol wyrażał się jakoś w typie "głupia k..." ma wymagania
