
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Pasibrzucha pisze:W moim liceum wezwano kiedyś na dywanik dziewczynę, która ośmieliła się mieć kolorowe romby na granatowym sweterku
Pasibrzucha pisze:Jakie inne czasy, nie postarzaj mnie tak![]()
Taka polityka szkoły. Zero kolorów, zero szaleństw, facet mógł mieć długie włosy tylko wtedy, jeśli nosił je spięte w kucyk i zakładał na codzień marynarkę...
Annazoo pisze:jej siostra pisze:znasz życie
Zna życie, ale nie zna rodziców
jej siostra pisze:Annazoo pisze:jej siostra pisze:znasz życie
Zna życie, ale nie zna rodziców
znasz życie, było do Anny![]()
w moim zamierzchłym liceum dyrektorka kazała mi zamknąć na klamkę okno bez klamki![]()
co prawda profilaktycznie wyszła nie sprawdzając wykonania polecenia
_namida_ pisze:tfu, tfu, radzieckiego właśnie
_namida_ pisze:Czy ta intrygująca iniekcja to była szczepionka?
Zastanawiam się, co ja mam, bo pierwszy raz w życiu mam 3 (!) 'zimna' na raz.
O matko, to ja rzeczywiście stara jestem, u mnie liceum miało 4 lata.
A poza tym było tak patologiczne, że aż się wstydzę pisać
pozytywka pisze:przez 4 lata liceum chodziłam w mundurku z marynarskim kołnierzem (tzn, przez 3, bo w ostatniej klasie, ktoś mi podprowadził kołnierz, bo był odpinany, a przy kontroli umundurowania, trzeba się było wykazać głównie tym szczegółem)
Takie liceum przy ul. Straszewskiego.
Poznałam tam cudownych ludzi i zawarłam przyjaźnie na całe życie; nauczycieli polubiłam troje, jednego bardzo szanowałam
Szkoła była koszmarna, były to najfajniejsze lata mojego życia, chociaz okupione potwornym stresem, który odbija się na całym moim życiu![]()
Między innymi dlatego, zerwana ze smyczy, marzę o zielonych lub fioletowych dredach i mam gdzieś większość autorytetów.
Dostosowuję się do regulaminów, ale ich nie poważam i nie katuję dzieci autorytarnością
Generalnie uważam, że im większe tłamszenie z zewnątrz, tym większa potrzeba wolności w głowie - i tak w końcu wypłynie i tak
pozytywka pisze:te są piekne zaiste (jak u greckiej boginii)
A te z zielonym, albo fioletowym podobały mi się bardzo, nie tyle ze względu na demonstrowanie buntu, ale zwyczajnie - jako coś niezwykle kolorowo energetycznego.
Dress code jest smutny i nudny, aczkolwiek doceniam fakt, że nie musze dzięki niemu w różnych instytucjach oglądać pań przebranych za Pretty Woman, lub panów w bermudach, rozpiętych hawajskich koszulach i sandałach założonych na skarpety
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości