Skoro już temat mokrych gąbek się pojawił...
Pestka, gdy była kociakiem, uwielbiała aportować małą piłeczkę z gąbki. Brała w pyszczek, wskakiwała na łóżko i kazała sobie rzucać. Czasem robiła tak też nad ranem, gdy my jeszcze spaliśmy. Wtedy była bardziej perfidna

Wrzucała najpierw piłkę do miseczki z wodą i taką namoczoną zanosiła nam do łóżka

Jak tylko któreś z nas poczuło coś mokrego w pościeli budziliśmy się momentalnie, tym bardziej, że ten demon w kociej skórze miał mocno denerwujący nas zwyczaj sikania na łóżko

Hałas kamienia spadającego nam z serc, gdy okazywało się, że to tylko mokra piłka budził cały blok

Czasem mordowała gazety/ulotki ze sklepów, które właśnie usiłuję przejrzeć, ale zapędów do darcia papieru toaletowego żadne z moich tymczasów czy rezydentów nie miało i, odpukać, nie ma
Znacznie bardziej fascynujące jest otwieranie sobie szuflad w komodzie i pakowanie się tam

W tym przoduje Ogryzek. I niestety ma młodego padawana - Pigo.