Witajcie Dziewczyny
Dziękuję Wam pięknie za życzenia
Mateosiu, a zdjęcie Nosiowe cudne
mateosia pisze:
I widać, że jest przeszczęśliwym Kocurkiem

Przepraszam, że dopiero dzisiaj piszę, ale znów nie miałam czasu na nic...
W poniedziałek byłam na kontroli u weterynarza z Antkiem.
Jeszcze wtedy była malutka opuchlizna, ale już ledwo widoczna i dostał ostatni antybiotyk w iniekcji.
Poza tym lekarz przeczyścił mu jeszcze ucho, które i tak już ładnie wyglądało.
Sam lekarz powiedział, że jeszcze nie spotkał tak grzecznego kota tym bardziej, że jest on bardziej dziki niż domowy.
Antek był jak aniołek, nie mówiąc już o tym jaki z niego pieszczoch...
Być może, że ktoś go kiedyś wyrzucił z domu...
Teraz praktycznie nie oddala się od domu i bardzo garnie do tulenia.
Pewnie pamiętacie zdjęcie Antka, kiedy był tak chudy, że miał kości pociągnięte skórą...
Teraz Antek to po prostu grubas

Gdyby mógł, to jadłby 24h na dobę
Micusiowa ranka też została wygojona.
Tego dnia kiedy pisałam o kocich przygodach na szczęście się pojawił i dostał antybiotyk.
Choć później znów zniknął, więc ostatecznie całego nie dostał, ale ranka się zagoiła.
Może i dobrze, że nie dostał całego, bo on z powodu tych ropiejących ran dość często musi dostawać antybiotyk, a wiadomo, że to nie jest specjalnie zdrowe dla organizmu.
Nowy kolega pojawiał się, kiedy Micek wypuszczał się na dłuższe wycieczki.
Teraz Micuś jest znów bliżej domu i specjalnie nie widzę, żeby chrupki znikały z tarasu.
Co prawda trochę są wyjadane, ale być może Micuś je wyjada, kiedy przebywa na dworze.
W każdym bądź razie trudno przyłapać naszego nowego Kolegę, ale na szczęście udało mi się zrobić zdjęcie, więc za chwilę go zobaczycie
Szczerze powiem, że jeśli chodzi o przeganianie, to raczej bardziej boję się o tamtego Kota niż o Micka mimo, że Micuś jest znacznie mniejszy, ale to właśnie on jest raczej skory do ataków, pilnując teren w okolicy...
Dziewczyny, tzn. Zulcia i Mika są zdrowe.
Od kiedy Mika zamieszkała z Rodzicami, to praktycznie w ogóle nie chce wychodzić na dwór
Jest charakterna i mało przytulaśna, ale uwielbia wskakiwać na Mamine i Tatowe kolana przed telewizor
Niestety Rodzice mają niewielki, ale dość uciążliwy problem z Miką...
Mika ponad 2 lata temu kiedy była w domu, a konkretnie w łazience przez kilka dni po sterylizacji, bez problemu załatwiała się do kuwety.
Teraz ma z tym jakiś problem...
Tzn. na początku siusiała i robiła kupkę w pokoju na dywan albo podłogę, a teraz siusia do kuwety, ale kupkę nadal robi w pokoju na dywanie.
Nie wiem z czego to może wynikać?
Macie może jakiś pomysł albo podobne doświadczenia?
Jest szansa, że się ją od tego odzwyczai i jak to zrobić?
Absolutnie nie wiem, co z tym zrobić...
Jedyne co mi przyszło do głowy, to żeby na razie w miejscu, gdzie się załatwia postawić drugą kuwetę.
A może żwirek jest przyczyną?
No, ale siusiu robi do kuwety...
Napiszcie proszę, jeśli macie jakieś pomysły...
A ja dogorywam z chorobą, już 4 tydzień jestem na lekach i powiem szczerze, że leczenie przeziębienia tak długo to męczarnie i straszne pieniądze...
Wczoraj nie wykupiłam wszystkich zapisanych przez lekarza leków, bo musiałabym wydać ponad 100 zł

, których po prostu nie mam...
Ściskam Was mocno i za chwilę pokażę Wam całe moje kochane Towarzystwo
