Wątkowe wieści są trzech kształtów, że tak powiem.
Najpierw ta dobra: od soboty jest u mnie kotek-Ochotek – to jego pierwsze imię DT, u nas zacięta walka o nadanie mu imienia nadal trwa

Kocio zaaklimatyzował się wyjątkowo szybko, chyba nie miałam tak szybko odnajdującego się kota do tej pory, kuwetkuje, je-chętnie mokre, a najchętniej ludzkie(suche zdecydowanie na trzecim miejscu)-chleb z masłem, muf finy z czekoladą, a nawet kawę parzoną, przytula się, ugniata, bawi z ludźmi, daje głaskać i generalnie jest bardzo pozytywnie nastawiony do ludzi. Nie mam ciągle pewności co do jego wzroku-niby nie widzi, a jednak próbuje bawić się „słojami” na podłodze o wielkości 1cm, a gdy stołówkowe koty przychodzą cos zjeść(dokarmiam okoliczne koty) widzi je przez szybę i warczy w obronie miski za oknem jak szalony. Używa drapaka, i pięknie wspina się na najwyższa jego część, żeby mieć święty spokój

Ta średnia-Koka w pierwszym dniu została prze niego ofuczana i owarczana, aktualnie siedzi w pontoniku na parapecie i ma mi za złe

Chociaż dziś rano widziałam, jak je a mały leży na górze drapaka-więc widzieli się obydwoje i nie reagowali, więc jest jakieś światełko w tunelu

Ta niedobra- Gajeczka w sobotę dwa razy miała ostrą scysję z małym, w niedzielę raz, po czym ukryła się przed nim w szafie w wiatrołapie, spędziła tam całą noc i kawałek dnia(wnioskując po pozostałościach) po czym nawiała między nogami listonosza w poniedziałek rano : ( Cały czas jest w obrębie najbliższych kilkunastu-kilkudziesięciu metrów od domu, na naszej działce i u najbliższych sąsiadów, przychodzi jeść do miski na tarasie, ale gdy tylko widzi kogoś idącego w jej kierunku-ucieka. Nie mam koncepcji, jak ją złapać, bo nawet w domu musiałam ją zwykle nakryć podczas snu albo skierować do łazienki, żeby ją złapać, ona po śmierci Noniaka zupełnie się wyalienowała, ignorowana przez Kokę.