» Nie lip 27, 2014 10:55
Re: Na czekoladowo i na szaro czyli Atlantis i Gonzo :)
okazało się, że z tymi miskami to bujda na resorach i wcale nie trzeba.
mimo wyhodowania pałeczek ropy z wymazu, nie będzie potrzeba antybiotyku. histopatologia czysta, kot zdrowy, wręcz okaz zdrowia.
a z Gonzem jest źle. jest bardzo źle. na początku brania antybiotyku wszystko wydawało się super, kot ożyl, przybrał na wadze, darł się tak że wszyscy go mieli dosyć.
było stabilnie, stabilnie, a potem tylko gorzej..
od tygodnia praktycznie nie jadł, trochę pił, prawie nie wyłaził spod kapy u rodziców. wiedząc, że 26.07 i tak wypada nam wizyta (powtórzenie zdjęcia po antybiotyku) dopajaliśmy ręcznie, pilnowaliśmy. kot bardzo osowiały, futro z niego leci, praktycznie tylko śpi.
wczorajsza wizyta: zdjęcie powtórzone, tylny płat płuc czysty, trochę zmian w przednim jeszcze, do opisu radiologicznego. pobrana krew. morfologia jak zwykle nie do zrobienia, jak zwykle wszystko się wykrzepiło, ale wystarczyło popatrzeć na probówkę żeby zobaczyć, jak niski jest poziom czerwonych krwinek. biochemia okazało się w normie, nawet próby wątrobowe które zawsze były nieco podwyższone, tym razem były w normie. wyszedł jednak bardzo niski poziom potasu, co ma związek z utratą apetytu u kotów. kroplówka podskórnie, zastrzyk ze sterydem, dopyszcznie witaminy z potasem i z żelazem poleciały już 3 dawki. wczoraj jeszcze wydawało się, że jakoś się kotu poprawiło, trochę pogadał, trochę pobiegał, popił sam z siebie i to całkiem sporo. jeść nie chciał.
a dzisiaj.. dzisiaj po raz pierwszy od tej pierwszej zapaści boję się, że kot umrze. cały dzień leży na balkonie, mama go dopaja strzykawką, daje mu łyżeczką rozrobiony Reconvalescence pasztecik rozrobiony z wodą, żeby narządy cały czas pracowały. dzisiaj wieczorem kontrola, najprawdopodobniej kolejna seria erytropoetyny, być może też coś na apetyt.
myślimy o przetoczeniu krwi, ale boję się, że kot odchodzi. pierwszy raz tak strasznie się boję że to się nie uda.. tak nie może być, on ma dopiero 9 lat.. nie jestem w stanie nic robić, nie jestem w stanie patrzeć na cokolwiek co ma związek z kotem, mimo że drugi ma się świetnie.
mama mówi że od rana zjadł już pół pasztecika a teraz poszedł spać, mówi że to dobrze bo prawie nie spał w nocy.