Wasia zrobił kupę!
Jest piękna!
Je, pije, siusia i prawie wrócił do siebie
Rano pojechałyśmy z Agatą zabrać ze śmieciary kocią rodzinę.
Chłopaki wleźli do tej śmieciary, ale coś im nie szło... więc wlazła tam również Agata. Uwalona smarem i cholera wie czym jeszcze (wolimy nie myśleć czym) wyciągnęła dwa kociaczki.
Mama uciekła

Wystawiłyśmy na nią klatkę łapkę. Dzisiaj nie wróciła, ale może jutro się uda...
Maluchy postanowiłyśmy mimo to stamtąd zabrać, bo długiego życia nikt im tam nie wróżył...
Mają na Agaty oko ok. 5 tygodni i jeszcze w życiu nie widziałam tak upier******* kotów.
Miały na sobie każdy możliwy brud, ze smarem włącznie.
Dostały lokum w piwnicy, zjadły cały spodeczek puszki dla kociąt rozbebłanej z wodą, piją, sikają do kuwetki
Niestety przez te nasze akcje do pracy dotarłam po 11....
(Agata pewnie myła się przez kolejną godzinę...)
Po powrocie z pracy wyprałam kociaki, ale po dwukrotnym myciu ledwo się doczyściły... Woda była czarna.
I jeżeli mówię, że CZARNA, to NAPRAWDĘ TAKA BYŁA.
Plus do tego kilogram piachu, żwiru i innych nienazwanych brudów.
Nie chciałam ich kąpać dłużej, bo były potwornie wystraszone.
Po kąpieli usnęły mi na kolanach zawinięte w ręcznik i tak siedziałam godzinę...
W tym czasie trochę wyczyściłam im uszy, ale zabrakło mi patyczków, a uszu nadal nie można nazwać czystymi...
W miarę czyste odstawiłam z powrotem do piwnicy do klateczki.
Zjadły kolejny spodeczek puszeczki, wysiusiały się i przytulone usnęły w pudełeczku.
Mamy tricolorkę i biało-rudego chłopczyka. A raczej będziemy mieć... kiedy już będą realnie czyste...
W porównaniu z tym, jak wyglądały wcześniej - teraz są jak po wyjściu ze spa.
