Mój kocio-psi świat.

Popytam, czy ktoś nie chciałby trikolorki, ale może być ciężko... Na wszelki wypadek może jakieś fotki? Jak u nas w Koszalinie znajdą się domki dla dwóch oczekujących kotek, to mogę zacząć rozwieszać trikolorkę. Kolor "chodliwy", może by się udało.

MB&Ofelia, dziękuję! Oczywiście fotki będą, mam na razie może dwie, które są w miarę wyraźne. Chciałabym pojechać z nią (sprawdziłam i wydaje mi się, że to koteczka) do weta bo coś mi się wydaje, że ma początki kk

Z tego co widziałam czuje się dobrze, je (duuuużo

), bawi się, biega radośnie, ale kicha dość często (smarków brak), oczka jej łzawią. Nie chciałabym zwlekać żeby to dziadostwo się nie rozwinęło. Mogłaby zamieszkać w piwnicy na czas ewentualnego leczenia, a co później? Musiałaby wrócić do garażu, niestety...

Erin pisze:Hej!

Witaj Erin, dzisiaj ze mną jest nieteges

nelka83 pisze:Witaj Erin, dzisiaj ze mną jest nieteges

Współczuję i przytulam, ze mną tak jest od prawie 3 tygodni

Ech... Trzeba się jakoś trzymać mimo wszystkich przeciwności i problemów.

Tak ... i nie puszczać ...

A ja kur...a znalazłam domek dla kota, a kot zrobił nas w konia i sam sobie znalazł domek... Karmicielka szukała go przez kilka dni, bo się nie pojawiał, rozpytywała ludzi i w końcu znalazła kota - już na kanapie u nowego opiekuna. Domek czeka, a kota nie ma... Może uda mi się na szybkiego znaleźć innego biało-burego około rocznego kocurka, lubiącego ludzi, gotowego się zaprzyjaźnić z dwoma innymi kocurami i kociolubnym psem... Naprawdę, nie wiem, czy się śmiać czy płakać w tej sytuacji... Tzn. świetnie, że kocurro ma dom, ale szkoda tracić ten dom, który ja znalazłam.

MB&Ofelia pisze:A ja kur...a znalazłam domek dla kota, a kot zrobił nas w konia i sam sobie znalazł domek... Karmicielka szukała go przez kilka dni, bo się nie pojawiał, rozpytywała ludzi i w końcu znalazła kota - już na kanapie u nowego opiekuna. Domek czeka, a kota nie ma... Może uda mi się na szybkiego znaleźć innego biało-burego około rocznego kocurka, lubiącego ludzi, gotowego się zaprzyjaźnić z dwoma innymi kocurami i kociolubnym psem... Naprawdę, nie wiem, czy się śmiać czy płakać w tej sytuacji... Tzn. świetnie, że kocurro ma dom, ale szkoda tracić ten dom, który ja znalazłam.

o masz, ale cwaniak

Tak jak piszesz - szkoda byłoby aby żaden kot nie skorzystał z fajnego domku

U mnie nie ma takiego kocurka, jedynie biało - szara/srebrna jest Słoneczko, ale to ok. 4 miesięczna kotka i niewysterylizowana jeszcze

Zapraszam nieśmiało na bazarek dla garażowych :oops:

viewtopic.php?f=20&t=147463

Maluchy nadal w garażu. Najbardziej boję się o nowego podrzutka, boję się, że jak dzieciaki ją dojrzą to gdzieś wyniosą :evil:

A to maleństwo jeszcze, sama sobie nie poradzi

Troszkę mniej kicha, ale do weta i tak się wybierzemy. Wczoraj Słoneczko bolał brzusio, ona nie może zjadać dużo suchego bo ma zatwardzenia, a ja z racji tego, że nie mam jej "przy sobie" nie mogę kontrolować ilości zjadanych chrupek

Masowałam ją dość długo i troszkę jej ulżyło, mam nadzieję, że dziś będzie już ok. Jedynie Gizmo/Terrorysta na nic nie narzeka.
Oto maluszek (bezimienny, nie mam pomysłów :roll:

):

A tak spałam na karku Dużej:
Obrazek

Słoneczko i Terrorysta:
Obrazek

I razem:

Śliczny maluszek

Śliczny i kochany

Ciągle się miota pod nogami z włączonym traktorkiem. Jak na chwilę przystanę to siada blisko stóp i patrzy jakby chciała powiedzieć: "weź mnie na rączki"

Bardzo lubi być noszona, lubi siedzieć na ramieniu lub ułożyć się gdzieś na karku (jak na zdjęciu) i ciąąąągle mruczy. Nie wiem jak reaguje na nieznanych ludzi, ale w czasie gdy jest w garażu lepiej byłoby gdyby przed nimi uciekała.
Źle się z tym czuję, że one tam w garażu siedzą, zwłaszcza maluchy

. Zimno już u nas, a ja nie jestem w stanie chodzić ciągle i podkładać do piecyka. Samo karmienie i palenie zajmuje mi jakieś 2-3 godziny ponieważ na razie palę tylko papierami i dorzucam kilka drewienek. Na wiele to nie starcza, ale zawsze trochę się nagrzeje i na kilka godzin będzie ciepło.

Śliczne maluchy :1luvu:

Wczoraj "zatrudniłam" kociego palacza

TŻ to jednak ma do mnie cierpliwość

Siedział ze mną w garażu chyba 3 godziny i palił kotom w piecyku. Gizmo zajął strategiczne miejsce, pół metra od źródła ciepła, na kartoniku. Wywalił brzucho do góry i drzemał

. Małe kolorowe zawinęło się w polarowy kaptur leżący w pudełku po butach również w pobliżu piecyka. Reszta przeistoczyła się w jedno kocie ciałko i spała na styropianie

. Doszliśmy do wniosku, że trzeba kupić nowy piecyk, taki z cegłą w środku. Ten, który teraz mamy to wojskowa "koza", sama blacha, która szybko się nagrzewa i równie szybko stygnie :roll:

. Muszę się rozejrzeć może uda się znaleźć coś tańszego.
Małe kolorowe nie odstępowało mnie na krok. Wspinało się po spodniach i zasiadało dumnie na ramieniu

TŻ stwierdził, że maluch wygląda jak świnka morska

(ale on się w ogóle nie zna i nie warto go słuchać

).

U nas dzisiaj mroźno, rano było -3. Biedne bezdomniaczki...

Mój kocio-psi świat.

Kto przegląda forum