SREBRNOWŁOSA I TRZY NIEDŹWIADKI...wątek ostatni.

Dziękuję w imieniu Michasi i Puśka za komplementy...dopiero sie toto próżne zrobi :evil:

.

W sprawie lidki nie wiem, co poradzić...moje koty były testowane, jak u Plamka wyszła białaczka...na szczęście wtedy wynik był zafałszowany przez jego chorobę, ale dla spokojności testy zrobiłam.
Rozumiem jednak, że przy takiej ilości kotów to po prostu przekracza możliwości finansowe.
Też mi się wydaje, że fb byłoby niezłe, no i allegro cegiełkowe....
Jak już będzie, to chętnie się dołączę. Rozumiem aż za dobrze, co to znaczy bezsilność z powodu braku pieniędzy...

po prostu szkoda mi tej dziewczyny i znam Wasze możliwości...w działaniu cudów

poza tym tu przecież chodzi o koty :cry:

Gosiu, to nie do końca jest wytłumaczenie.
Ja mam podobną ilość kotów i niektóre miały testy już 3 razy (na początku i teraz latem, przy kolejnym szczepieniu).
I to nie jest tak, że zawsze od razu miałam kasę - ale jeśli akurat nie miałam, izolowałam kota.
Albo można jakoś spróbować na krechę wziąć.
Zawsze lepiej zapobiegać, niż potem się zmagać z paskudą ... a okropna jest :cry:

Kotów szkoda. Lidki też. Wyobraziłam sobie taką sytuację u nas. I co, mam wybierać między Kitłasiem, Niusią a Felkiem??? Też przygarniam wszystko jak leci i nie pytam o życiorys. To pewnie głupie i nieodpowiedzialne, ale one chcą żyć, a ja nie mam pieniędzy na testowanie na wszystko każdego krzaczka.

Bardzo proszę, podbijajcie wątek.

No w zasadzie to ta izolacja nie jest głupia...bo przecież nie wszystkie musiały się pozarażać.
Tak czy siak testy trzeba by zrobić chyba, bo tak to nie wiadomo, który zdrowy, a który nie daj boże chory...

vip0 pisze:No w zasadzie to ta izolacja nie jest głupia...bo przecież nie wszystkie musiały się pozarażać.
Tak czy siak testy trzeba by zrobić chyba, bo tak to nie wiadomo, który zdrowy, a który nie daj boże chory...

Testy trzeba zrobić obowiązkowo - kasę jakoś zbierzemy.
A izolacja zawsze jest dobra, przynajmniej na początku.
No i teraz, kiedy już wiadomo, że niektóre są "-", a niektóre jeszcze nie były testowane.

To jest straszna choroba ... kiedy szpik przestaje produkować czerwone krwinki ... kiedy zwierzak jest coraz bledszy ... kiedy zaczyna walczyć o każdy oddech :cry:

Dlatego nie wyobrażam sobie aby któryś kot nie miał testu na FelV.

Erin niby masz rację ale jedna osoba idzie przez życie a inna się...wlecze

Oj tam, już nie przesadzaj ... taki fajny podpis masz w banerku.
Nie wierzę, że jesteś osobą, która się wlecze.

Tak, wiem...jak u Plamka postawiono tą diagnozę, to ścierpłam ze strachu.
I niemal od razu ta sugestia i uśpieniu.
A jak dziewczyny na forum wytłumaczyły mi, co to za choróbsko...to się załamałam.
Na szczęście u Plamka skończyło sie na strachu, ale na wszelki wypadek pozostałe koty przetestowałam.

Erin pisze:Oj tam, już nie przesadzaj ... taki fajny podpis masz w banerku.
Nie wierzę, że jesteś osobą, która się wlecze.

no dobra, ja...człapię :lol:

Puszatek, bo zaraz ja Ciebie człapnę :twisted:

Gosiu, doskonale rozumiem, co czułaś.
Niestety, Psotuś nie miał tyle szczęścia

I dlatego staram się przekonywać, że warto robić testy.
Chociaż i weci niektórzy to dziwni są.
Na KK, calici, PP, chlamydiozę zalecają szczepić.
Ale na FelV (która też jest chorobą wirusową) już nie koniecznie.
No i oczywiście te gadki o uśpieniu :roll:

Niektórzy to sami powinni się uśpić.

Z chlamydiozą Plamek już sie u mnie pojawił

.
Ale inne koty moje nie mają, wet mówi, że dzięki stałemu obcowaniu z Plamkiem zyskały odporność na ta cholerę.
Ja w sumie do moich wetek jakąś dozę zaufania mam...tylko tegonie moge zapomnieć i chyba nigdy nie zapomnę.
Jak u Plamka ta białaczka wyszła, to zaraz o uśpieniu....
Fakt, on wtedy wyglądał strasznie, nie ruszał się, nie jadł, nie pił...no takie zwłoki.
Dostałam wtedy jedną noc na podjęcie decyzji, Plamek został w szpitaliku.
Na szczęście wtedy do lecznicy zadzwoniła katgral i swoim autorytetem wymogła na wetkach jeszcze wekend.
Ale przecież nie musiałoby tak być...mogłam ulec sugestii i uśpić Plamka, wierząć, że robię dobrze.
Jak teraz o tym myślę, to aż zimno mi sie robi...

Bardzo mi szkoda Lidii. Wiem, jak to jest, mieć więcej "serca", jak rozumu. Zgarniać każdą przybłędę i nie mieć kasy na wszystko.
Oczywiście zawsze można jakąś biedę kopnąć w chudy tyłek i powiedzieć, żeby spadała w krzaki. Ale tego jeszcze nie umiem :oops:

Któregoś dnia się nauczę :ok:

Czego i Lidi...no właściwie to jej tego nie życzę. Życzę jej tylko więcej szczęścia i pieniędzy w nowym roku

moje koty są szczepione ale bez testów, nie są tylko zaszczepione obie małe dziewczynki
wiem jak to jest gdy kot zachoruje... :cry:

Wiem Gosiu, wiem

Ja przeżywałam gehennę, bo Psotuś kichał od 3 miesięcy i jeden z wetów, go obmacał, powiedział, że ma powiększone węzły i nie będzie go szczepił ... tyle.
Po 2 miesiącach znowu zaczął kichać i poszłam tak na wszelki wypadek, żeby mu się na płuca nie rzuciło.
Zbadał go inny wet i diagnoza mnie powaliła

A Psotuś tylko kichał

Kiedy czekałam na wyniki testów, miałam ochotę tego pierwszego utłuc :evil:

To było na początku mojej przygody z kotami, nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to choroba wirusowa.

Przez 2 lata słowo na "b" nie przechodziło mi przez usta, w rozmowach z wetami zawsze mówiłam FelV. Nawet teraz wolę ten skrót

SREBRNOWŁOSA I TRZY NIEDŹWIADKI...wątek ostatni.

Kto przegląda forum