Nie wyszła randka z ulubionym kondotierem, to pojechałam odreagować w góry. Obejrzeć Dolomiti di Brenta, które nie są Dolomitami. Tzn są, ale historycznie, bo geologicznie nie
I jak zawsze północna część jeziora Garda piękna, tym razem również wietrzna. Już jesteśmy w regionie Trydent Górna Adyga.

A w dalszej drodze nas nie rozpieszczano, oj nie. To nie trasa ku czci Najjaśniejszego Pana. Trzeba się strasznie namęczyć, żeby udało się zatrzymać i pstryknąć fotkę. Czasem się udało, w większości przypadków niestety nie. Cóż, trzeba pojechac i popatrzeć samemu
Eh ta wredna mgiełka, pod nami jezioro Toblino z zamkiem z XII w


i pierwsze górskie krajobrazy


Krajobrazy były nadal, ale nie dały nam szansy na fotkę, wielka szkoda. Dopiero (i tez z trudem) po przebiciu się przez pasmo górskie dało się jakoś karkołomnie zupełnie zatrzymać na poboczu nie poboczu


Po drodze, w Pinzolo piękny kościół. Niestety słońce nie było łaskawe ani dla nas, ani dla Danse macabre


A Madonna di Campiglio? No cóż, miasteczko w likwidacji i remontach. Generalnie hotelowisko. Trafiliśmy pomiędzy sezonami więc i robić nie było co, szczęśliwie znaleźliźmy jakąś knajpkę dla miejscowych i przynajmniej dało się pożywić pannini
Droga do Madonna di Campiglio wiedzie przez piękną Val Rendena, od powiedzmy (mniej więcej) północnego wschodu Grupa Brenta


a po przeciwnej stronie widać lodowce Grupy Adamella

Powrót obok jeziora Idro. Wracałabym inaczej, gdyby nie krótki już niestety dzień. Ale nic to, Idro jest piękne i tajemnicze, jakieś takie nastrojowe.
