3xG + R + Lolka na koloniach. Piękna wiosna tej jesieni

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 29, 2011 20:08 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

tak się zastanawialiśmy z TŻ-tem, kto i dlaczego tego psa wypieprzył na ulicę? 8O naprawdę nie jest upierdliwy, już nawet nie dziamota pod bramą, a nawet jak mu się zdarzy - bez problemu przestaje i przylatuje już na pierwsze zawołanie. Na początku faktycznie trudno go było odwołać, teraz - bez problemu.
Zero agresji, kocha cały świat - jak widać zresztą ;) Niańczy Kaktusa, nawet jak mały się bawi z Gabrysiem, to Rastek cały czas ich obserwuje, czy przypadkiem małemu nie dzieje się krzywda. A przecież podrzutek jest u nas dopiero siódmy dzień! O myciu kocich kuprów i uszu nie wspominam.
Zaraz po tym jak go wzięliśmy to dwa razy mu się zdarzyło nasiusiać w domu, raz chyba ze szczęścia, a raz ewidentnie z mojej winy - zapomniałam, że mam psa :oops: wróciłam do domu po 10 godzinach, a on był wtedy jeszcze gówniarz przecież. Nie uderzyłam go, nawet się nie wydarłam, sprzątnęłam siki i już. Więcej nie nalał, choć czasem jak wracam - widzę, że wstrzymywał, że czekał, bo wylatuje na dwór i siusia już przy schodkach...
Nie niszczy, czasem bierze sobie domowego klapka mojego lub TŻ-ta na posłanko, ale nie gryzie ich, raczej chyba się przytula, jak nas nie ma...
Oczywiście komunikacja z psem bardzo się różni od komunikacji z kotem, co było naszym głównym problemem przez kilka pierwszych miesięcy :oops: Ale to naprawdę sympatyczny psiur jest... głupie te ludzie, naprawdę :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 29, 2011 20:12 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

Czuje, ze jest kochany i stara sie oddac Wam uczucie calym psim sercem. slodziak :1luvu:
Obrazek

Chat

Avatar użytkownika
 
Posty: 12883
Od: Nie cze 15, 2008 8:57
Lokalizacja: Belgia

Post » Śro lis 30, 2011 8:01 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

też nie rozumiem ludzi. Rastek to przecież naprawdę fajny pies. i do tego ładny!
****** Atan ['] 21.02.2001 - 21.10.2013 ****** Lideczka ['] 2006 - 21.04.2015 ****** Ares ['] 02.12.2013 - 03.06.2016 ****** SaBunia 2006 - 31.10.2017 pękło mi serce

atla

 
Posty: 5214
Od: Wto wrz 29, 2009 8:20
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 30, 2011 8:06 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

atla pisze:też nie rozumiem ludzi. Rastek to przecież naprawdę fajny pies. i do tego ładny!


wiadomo, że nie to ładne co ładne, a co się komu podoba, ale tu już, Ciocia, przesadziłaś :mrgreen:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 30, 2011 8:33 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

zanim się Inga zaczniecie jescze raz zastanawiać, przypomnijcie ile pracy w niego włożyliście obydwoje
a mojego czemu oddali? bez sensu zupełnie, przecież on dzieci po ryjach wylizuje
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 01, 2011 19:33 Re: 3 x G +R - vol.IV. Się śpiiii....

Magija pisze:zanim się Inga zaczniecie jescze raz zastanawiać, przypomnijcie ile pracy w niego włożyliście obydwoje
a mojego czemu oddali? bez sensu zupełnie, przecież on dzieci po ryjach wylizuje


oj tam, zaraz pracy! zresztą praca okazała się dziś właśnie o kant tyłka potłuc, bo kochany piesek zeżarł gazetę. Znaczy nie zeżarł, tylko przerobił na cienkie, zadrukowane paseczki. Skubany, lepszy jest niż niszczarka 8O

Miałam podjechać do Seidla tydzień temu po szczepionki dla młodych, nie pojechałam jak wiecie, za co zostałam ukarana ciężko tymczasowym dodatkowym żywym inwentarzem. Poważnie, właśnie w zeszłą środę miałam plan po te szczepionki podjechać!
Następnego dnia już było za późno, bo wiadomo, po szczepieniu odporność obniżona, a tu nowy w domu. No więc odczekałam tydzień, aż będzie można ukłuć Kaktusa i wczoraj przywlekłam szczepionki dla wszystkich trzech (Georgowi się jeszcze nie należy, a młodych sobie "zrównałam" bo raptem miesiąc między ich terminami). Wieczorem dzielnie wywlekłam preparaty z lodówki.
I wiecie co? zrobiłam to po raz ostatni! ja nie mogę z tym chłopem! zbudować stojak do kroplówek - żaden problem. Siedzieć z kotem na kolanach w czasie wlewu - też nie straszne. Postawić w kuchni na półce kocie jajka w formalinie - pomysł zajefajny. Więc ja nie rozumiem. Albo on we mnie nie wierzy, albo po prostu panikuje nie wiadomo po co.
Szykuję sobie pierwszą strzykawę, a ten się miota po mieszkaniu, zagląda do szaf i szafek, w końcu jak zaczął zdzierać z psiego fotela narzutę - nie wytrzymałam:
- kotek, co Ty robisz?
- szukam
- ale czego?
- no nie wiem właśnie. Jakiegoś koca, albo dużego ręcznika...
ki czort? na basen się wybiera? do solarium? o 22.30?
- ale po co?
- no przecież ich nie będę trzymać bez zabezpieczenia!
- kogo? czemu trzymać? Misio, przestań latać i powiedz, w czym problem?
- no szczepić chcesz przecież. To będę musiał trzymać!
aaaaaa! no okej, przejął się rolą. Poprosiłam, żeby usiadł na tyłku i przestał wiatr robić, wstałam z gotową strzykawką, podeszłam do leżącego na wiklinowej wieży Gabrysia, ukłułam, kot miauknął. Przygotowałam drugą strzykawkę, Kaktusa zlokalizowałam na drapaku, ukłułam, nie zauważył. TŻ siedzi na kanapie z otwartymi ustami.
- ale teraz to już ci tak łatwo nie pójdzie - cieszy się z nie wiadomo czego :evil:
Fakt, z Gadgetem może być śmiesznie, bo on nienawidzi przemocy jakiejkolwiek, a poza tym potrafi tak zgiąć szyję do tyłu, że wrażenie jest nieodparte: właśnie wbijam kotu igłę w kręgosłup :roll: ale przecież jakoś muszę... i po co? Po co ja w ogóle podnosiłam tego upośledzonego biedaka z podłogi? Ano po to, żeby TŻ wyrwał mi go z rąk, usiłował zawinąć w ręczniczek wielkości znaczka pocztowego, dał się pogryźć i podrapać, w końcu z qrwą na ustach - wypuścić. :roll:
Wzięłam Gadgeta na ręce i poszłam do kuchni, zamykając za sobą jedyne w tym domu drzwi. Podziabałam kawałek kabanosa, wrzuciłam do miseczki, postawiłam na parapecie kolejno miskę i kota, wbiłam igłę i wepchnęłam tłok, po czym wróciłam do pokoju. Zadowolony Gadget szamał dalej niespodziewany przysmak, TŻ z powątpiewaniem spojrzał na mnie, a potem na PUSTĄ strzykawkę w moim ręku...

Kocham Cię, kotek, ale proszę Cię, Ty mi już lepiej nie pomagaj!!!
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 01, 2011 20:42 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

padłam :ryk: :ryk: :ryk:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 01, 2011 22:08 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

:smiech3: :smiech3: :smiech3:
Ta opowieść, to najpiekniejszy prezent na otarcie tego osmarkanego dnia :mrgreen:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 01, 2011 22:23 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

Inga, przyjedziesz mi zaszczepić Drahmę :!: :!: :!:
Nie ma zmiłuj, może ją tez pokonasz :mrgreen:

a jak pokonasz, to następnym zadaniem będzie pobranie jej krwi 8) Umiesz chyba no nie?
Obrazek

andorka

 
Posty: 13689
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Czw gru 01, 2011 22:26 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

andorka pisze:Inga, przyjedziesz mi zaszczepić Drahmę :!: :!: :!:
Nie ma zmiłuj, może ją tez pokonasz :mrgreen:

a jak pokonasz, to następnym zadaniem będzie pobranie jej krwi 8) Umiesz chyba no nie?

i do mojej Miki zapraszam :mrgreen:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 02, 2011 9:47 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

No cóż ja mogę w w moim ulubionym wątku: :ryk: :ryk: :ryk: .

:ok:
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt gru 02, 2011 20:44 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

andorka pisze:Inga, przyjedziesz mi zaszczepić Drahmę :!: :!: :!:
Nie ma zmiłuj, może ją tez pokonasz :mrgreen:

a jak pokonasz, to następnym zadaniem będzie pobranie jej krwi 8) Umiesz chyba no nie?



kiedyś, pamiętam, powiedziałaś, żebym przyszła Drahmę zaszczepić. Zgodziłam się bez wahania - dopiero nieco demoniczny śmiech mnie sprowadził z powrotem na ziemię :P
ale to wcale nie ma reguły, naprawdę. Czasem kot się okropnie stresuje samym wyjazdem do weta i odwala w gabinecie na całego. :roll: dlatego m.in. wolałam nie wieźć na szczepienie Gadgeta do Seidla, bo on się tam zachowuje jak kretyn. Pamiętam jak był jeszcze mały i chory - dostaliśmy multum leków do domu i jakoś sobie radziłam, łącznie z dożylnym podawaniem metronidazolu, co wierzcie mi - trwa wieki. Ehem... do czasu aż poczuł się lepiej. W końcu, żeby podać mu wymaganą kroplówkę - musiałam go zamykać w transporterze na ten czas, a przy podłączeniu wlewu sceny dantejskie się odbywały. Jak go zabrałam raz na zastrzyk do Seidla, tośmy go z CC zaraz po wstrzyknięciu tylko osłaniały, żeby się przez tą kiwającą głowę nie spieprzył ze stołu. Nawet nie próbowałyśmy go łapać - Cerber wysiada! Więc wolę już się z nim pomęczyć w domu, próbuję odwrócić jego uwagę, poza tym on w domu czuje się pewnie i "zachowuje" lepiej.

Z kolei Georg w gabinecie wet jest cały nieszczęśliwy, biedny kotek, nad którym się znęcają :roll: ponieważ musi mieć badaną krew min. raz w roku (ze względu na wiek) to nawet próbowałam pobrać mu krew w domu. Niestety - kłania się TŻ, który usiłował trzymać kota dwoma palcami, a na pierwszy warkot, po ZAŁOŻENIU STAZY!!! - po prostu się poddał i kota puścił :roll: U Ań Georg warczy cały czas przy pobieraniu krwi, i wiem, że głupio się zachowuję, ale gadam do niego i zbliżam twarz do jego mordki - Georg jest wredny, potrafi ugryźć i podrapać, ale nigdy przenigdy nie ugryzie ani nie pacnie mnie w twarz! Więc bezczelnie to wykorzystuję :P A po zabiegu - mały ten kotek, ważący ponad 5 kg, zazwyczaj pakuje mi się na ręce i "mamuje" mi, i skarży się, co to mu niedobra ciotka zrobiła :roll: Nie wiem, może infantylnieje już?...? :roll:

więc przyjmuję wyzwanie szczepienia Drahmy! :P jak mi się nie uda - oddam za szczepionkę :)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 02, 2011 21:13 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

Ha, szkoda, że ta Łódź tak daleko, ja mam taką jedną, którą ostatnio nawet moja wet ze znajomą kociarą nie dały rady spacyfikować u mnie w domu i dać jej szczepionkę. Skacze po ścianach, a że z ludziów tylko mnie uznaje, do pewnego stopnia co prawda, to nie ma szans żeby kto obcy do niej się zblizył. I teraz nici z jej przeprowadzki do Katowic, bo ja tutaj miałam w chałupie pp i żaden kot nie zaszczepiony nie może przyjechać :(
Na sterylkę 2 wetów z nią walczyło ponad godzinę, żeby wreszcie zasnęła po 3 zastrzykach i demolacji lecznicy. A i tak przy szyciu już zaczynała się budzić :roll:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob gru 03, 2011 19:35 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

AgaPap pisze:Na sterylkę 2 wetów z nią walczyło ponad godzinę, żeby wreszcie zasnęła po 3 zastrzykach i demolacji lecznicy. A i tak przy szyciu już zaczynała się budzić :roll:


to samo ma Georg. Kiedyś uległ "wypadkowi" - nie wiem, czy to pamiętasz, bo dawno to było - wtedy właśnie zaczęłam szukać informacji o kotach w internecie i trafiłam na Zakoconych. W każdym bądź razie - Georg miał przepuklinę przeponową. W Łodzi jedna z lecznic skasowała nas na 1300 zł (rok 2005!) za jedną kroplówkę dziennie przez tydzień i rtg z kontrastem... na szczęście w końcu zainteresował się kotem właściciel tej lecznicy i powiedział jasno: Georg może z tym żyć 15 lat, a może 1 dzień. Ma nie skakać. Super, tylko jak to zrobić? przecież ja pracuję, TŻ też. Więc jak mam pilnować kota, żeby nie skakał? Pan Doktor powiedział, że to można operować, on to może zrobić, ale nie ma ambu i że szansa przeżycia operacji jest tylko 30%. Bo po otwarciu klatki piersiowej - płuca natychmiast się zapadają. Do tej pory pamiętam, że powiedział nam, że nie wie dlaczego, ale jakby to był pies - szanse nie zapadnięcia się płuc byłyby większe... Koty niby "terminatory" z jednej strony, a takie wrażliwce z drugiej...
Tak czy inaczej - doktor dał nam namiar do lekarza z Warszawy. Chyba jakiś jego kolega ze studiów. Sprawdziłam potem - szycha wśród chirurgów. Pojechaliśmy, Georg został poddany premedykacji i siedzieliśmy sobie z nim na podwórku - słoneczko (4 września), ptaszki śpiewają, czekamy aż "zmuleje" ale zero efektu - całkiem żywy wciąż. W końcu Pan Doktor przyszedł, kota zabrał. Najgorsze chyba dwie godziny w moim życiu, poszliśmy się przejść, wracamy... im bliżej lecznicy, tym coraz bardziej zwalniałam, w końcu stwierdziłam, że mowy nie ma - ja tam nie wejdę. Usiadłam na tej ławeczce na podwórku i czekam. TŻ poszedł. Nie ma go i nie ma. Więc ja już oczywiście mam jasność sytuacji: Georg nie przeżył, a TŻ zwleka z wyjściem z lecznicy, bo nie wie, jak mi to powiedzieć... Nagle przechodzi przez podwórko Pan Doktor, patrzy na mnie - zaryczaną maszkarę - i pyta, czemu beczę? no jak to? mój kot tam umarł, facet się boi wyjść i powiedzieć mi o tym, świat jest do dupy i w ogóle. I nagle Pan Doktor zaczyna się śmiać...
- Proszę Pani - mówi - Pani kot, to Georg, prawda? ten z przepukliną przeponową? Dymniak taki?
- no właśnie! i ja bardzo proszę, oddajcie mi zwłoki!!!
- jakie zwłoki, proszę Pani? Przecież kot żyje i ma się dobrze! I powiem Pani, że jak operuję od 30 lat, tak takiego twardziela nie widziałem... musiałem podać mu trzy normalne dawki znieczulenia, żeby w końcu zasnął i dał mi pracować. Zresztą - zobaczy to Pani na rachunku ;)


zobaczyłam. 700 zł za operację, z czego prawie 150 to środki anestezjologiczne... wszystko ładnie opisane - nie chce mi się teraz szukać, ale mniej więcej tak to wyglądało, ten wydruk:
godz. 11.00 - premedykacja 1 ml
godz. 11.30 - kot bez reakcji na środki anestezjologiczne. Podaję kolejny 1 ml.
godz. 12.00 - kot w dalszym ciągu nie reaguje na środki anestezjologiczne. Podaję kolejny 1 ml.

Georg twardy jest jak Roman Bratny! i TZ go wtedy nazwał 2002... raz, że to rok urodzenia Georga, a dwa, że "kosztował" nas dokładnie 2002 zł. 2 tysiące za leczenie i 2 zł, które wrzuciłam do skarbonki przy adopcji...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 03, 2011 19:58 Re: 3 x G +R - vol.IV. Kłują, aaaa!!!

A nawet nie wiedziałam, że takie mieliście z nim przeboje. Biedny Gorguś ale go wymęczyli 8O


U Fiony to największym problemem jest jej stres i dzikość. Ona nienawidzi jak cokolwiek się przy niej robi. Jeszcze ja mogę ją dotknąć, poglaskać, pomiziać się, ale tyle ile ona sobie życzy. Nie ma szans na przytrzymanie jej bo dostaje szału. W zeszłym tygodniu jak byłam w Świdnicy doszłam do wniosku, że trzeba ją odrobaczyć. Wiadomo środki inne niż na kark nie wchodzą w grę. Wyobraź sobie, że advokata to ze 3 razy jej na ten kark lałam, bo nie dała sobie raz a dobrze. I jak tylko się zbliżałam do niej i widziała, że mam w ręce coś to od razu spierniczała jakby ją stado psów goniło :roll: Moja wetka powiedziała, że współczuje mi jakby ona zachorwała, bo nie wie jak by do niej podejść coby leczyć.
A jakby ją zobaczyć, to aniołeczek taka jest śliczna. Srebrna whiskasia z białym wielkim kołnierzem na piersi i białymi skarpetkami. Myślę, że domek szybko by znalazła, a tak jeśli komuś uda się ją u mnie wogóle zobaczyć to zachwyca się tylko jaka sliczna. 8O
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 433 gości