
Na szczęście ranka ładnie się goi

Naturalnie zakaftanikowana panienka wygląda na skrajnie nieszczęśliwą i przemieszczając się ślimaczo po mieszkaniu z obrzydzeniem potrząsa łapkami (tak samo robiła kiedyś posterylkowa Skierka...). Ale to tylko branie na litość, żebym kaftanik zdjęła, jak ją znam. Nie ma mowy

Aha, wetka podawała ten antybiotyk dwa razy, bo za pierwszym razem coś się omsknęło i pociekł na kaftanik, drugim razem wkłuwała się w inne miejsce... w związku z czym mam na ręce ślady ząbków

Ale uznaję to za rewanż, skoro przy podawaniu głupiego jasia przed sterylką nie utrzymałam Mori i wetka w efekcie ukłuła się iglą
