Druga z piorunkiem na twarzy, jest błyskawiczna, jej siostra też, trzymają się razem, bawią razem. Mnie ewidentnie zaczepiały, ale nie sposób wziąć ich tak sobie na ręce. Któregoś razu z znienacka schwytałam tą z piorunkiem, i wzięłam pod kocyk. Z pół godziny pobyła nawet, trochę pomruczała, a potem zrobiła dyla i tyle miałyśmy wspólnej przyjemności, ale nie podrapała mnie.
One są ani dzikie ani udomowione - i nie bardzo wiem, jak je udomowić ?

, bo na dworze zginą
