Ja też mam nadzieję, że po operacji nie będzie komplikacji
i dalszych problemów, dosyć się zwierzątko wycierpiało.
Dziejszą wizytę też strasznie przeżyła: brak jedzonka przez 12 h,
podróż, golenie łapki, pobieranie krwi, mierzenie temperatury,
zastrzyk... znowu trochę się wycofała, a ponieważ chciałam
wyczyścić im pokój i zdezynfekować (włosia w pokoju było tyle,
że na poduszkę by starczyło, musiałam poodkurzać a tego
to by się dopiero bały) więc przeniosłam kiciunie do łazienki na chwilę.
Kiedy zabierałam Czarnuszkę z powrotem do pokoju posikała się biedula,
to chyba ze strachu że znowu ją gdzieś wytargam
Wiecie... ona waży 2,2 kg (7-8 letnia kotka) - siostra chyba też nie lepiej.
Mam nadzieję, że te dwa domki dla Siwuszki aktualne będą,
bo nie dam sobie rady z nimi dwoma.
Teraz muszę podawać antybiotyk w tabletce 2 razy dziennie
jak mi się nie uda to pojedziemy na zastrzyk, ale wolałabym
już jej nie stresować. Dobry patent z tym serkiem topionym
Boenko- spróbuję. Ta dziewczyna u weta chyba Cię bardzo lubi, bo od razu
się uśmiechnęła jak powiedziałam, że jestem od Ciebie

I zauważyłam, że wolą zdecydowanie mokrą karmę,
suchą podjadają głównie w nocy. i w nocy gadają sobie,
miauczą trochę, ale już nie przybiegam jak szalona żeby sprawdzić
czy im się coś dzieje.
Zabieg Siwuszki przesunął się na piątek, więc jeszcze trochę się
podenerwujemy zanim coś będziemy wiedzieć. tyle na razie.