Nie, nie, chodzimy do sąsiadów.
Początkowo chciałam wziąć go do siebie.
Szczęśliwie sąsiadka w trakcie wnikliwie prowadzonego przeze mnie dochodzenia wyznała, iż kot od małego jest bardzo strachliwy. Dotychczas kotem gdy wyjeżdżali zajmowala się koleżanka, Neon jeździł do niej, ale wyprowadziła się z Łodzi. Za każdym razem przez 3 dni nie jadł, nie załatwiał się, nie pił, nie wychodził z... skąd? Nie wiadomo.
Uznałam, że w tej sytuacji lepiej będzie, żeby został w domu, w otoczeniu, które zna. I bingo!
Neo ani razu się nie schował, je normalnie, załatwia się normalnie. Płochliwy, ale wyluzowany
Jutro może wstawię nowe fotki
