Witajcie kochane Dziewczyny
Co tam u Was słychać?
Mnie lepiej nie pytać...
Mój nastrój z każdym dniem coraz bardziej podupada przez problemy i sił nie mam na nic...
Na szczęście jakiejkolwiek radości dostarcza mi Kicia - Zulka

i Micuś
Choć świadomość, że nie ma ze mną Zuluska, który był największym szczęściem w moim życiu jest nadal wielce bolesne...
Próbuję ustawiać relacje między kociakami, ale jest ciężko...
To znaczy Misusiowi idzie opornie, bo Kicia jest otwarcie nastawiona.
Od czasu Micusiowych ataków na podwórku, zaczęłam mniej wypuszczać Kicię na podwórko, dzięki czemu relacje możemy ustawiać w domu.
I w domu bywa różnie, choć pilnując jak do tej pory nie zdarzyło się jeszcze, żeby Micuś zaatakował, tzn. zdarzyło się, że się namierzał, ale w porę powiedziane ostrym tonem "nie wolno" skutkowało.
Mam nadzieję, że w końcu dojdziemy do momentu, kiedy nie będzie żadnych zgrzytów i zagrożenia ze strony Micusia.
Zdarzyło się już na przykład, że jadły obok siebie i zderzały noskami w celu oceny towarzysza
Tak, więc jest jakiś punkt zaczepienia
Obawiam się tylko, że na dworze byłoby zupełnie inaczej, ale na szczęście Kicia już się trochę przyzwyczaiła do domowego stylu życia i niespecjalnie się domaga wyjścia, dlatego jest teraz w miarę spokój. Pewnie latem byłoby inaczej, ale nas niestety czeka zimowy czas...
Agusialublin, ależ Koko jest cudna
Piękne zdjęcia

a najcudowniejsze to w pudełkach łazienkowych
Ściskam Was mocno Kochane i choć mnie nie ma za wiele, to myślami jestem często przy Was...