Heloł
Dużo wieści uzbierało się przez weekend. Może zacznę od tego, że powoli zmieniam ksywę kocią z Duża na Wielka

(ma 5 kg na plusie).
Pisałam, że Panią wet przed południem w piątek pogryzł w twarz pies? No, jeszcze jej nie pozszywali

. Polska rzezcywistość. Raz, że nie mają czym, dwa chirurgowi plastycznemu "coś wypadło"

. Ręce opadają,
polisz riality.
A o tym, że Mizianka dziabneła mojego tatę w palec pisałam? No dziabnęła, tata się wkurzył i powiedział, że od razu chciał cisnąć kotem o ścianę (nie cinsął), możecie się domyślić, co o nim teraz myślę. Generalnie tak to bywa jak sie pozwala, żeby kot się bawił ręką, zahaczy cienkim ząbkiem przy chwytaniu i już. Tez mi wielkie ugryzienie, jak byłam tam dwa dni po zdarzeniu nawet plastra nie musiał mieć. Jak mnie pierwszego dnia pobytu u nas Rudy ['] dziabnął, to plaster miałam przez dwa tygodnie i do dziś mam bliznę. No wkk... jestem, a on jeszcze do mnie gada i podżeguje, musiałam się bardzo szybko ewakułować, dla dobra relacji rodzinnych i Małego Kizi-Mizi (nowa ksywa Pikaczu

).
W piatek byliśmy na badaniach krwi, a Mijka dostała sterydka.
Wyników Kiry, to może zazdrościć chyba każdy okoliczny kot
mocznik: 19,6
kreatynina: 1,6
cukier: 98
alat: 47
Dla przypomnienia to kotek z PNN

..... grubby
Wypłoszczuś nieco gorzej
Kreatynina 6,8 (ostatnio było 6,5)
mocznik 107 (muszę sprawdzić na miau ile było ostatnio)
No i postanowilismy go tym razem trochę przepłukać kroplówką. W sobotę siedział ze mną i oglądał "Mam talent". Pod koniec kroplówki, juz mamy kota odłączać, a ten głup zeskoczył na podłogę i uciekł. Ja wpadłam w histerię

i w ryk, bo tak bardzo się wystraszyłam, że mu wyrwało wenflona z łapy

. Okazało się, że kot pobiegł z kabelkiem, a kroplówka leje się na podłogę, bo w pojemniczku oczywista została dziura. Na tyle byłam przytomna, żeby tylko złapać tą butlę i tyle. Nie mogłam się uspokoić, skończyło się na mocnej melisce i no-spie profilaktycznie. W końcu nic się kotu, ani mnie nie stało, ale byłam po prostu przerażona

. Kroplówkować już nie będę.
No a dziś na parkingu pracowym odkryłam, że pojawił się nowy kocur.