alysia pisze:To bylby juz drugi tom. Najpierw byla Fruzienka...pod tymi samymi anielskimi skrzydlami Inez i Jej TZ

No cóż począć, kiedy tak bardzo kocha się te futerka
Z naszych kotów prawie wszystkie są takie idealne do kochania

Tylko nasz rudy Ramzesik to diabeł wcielony

Potrafi siurać poza kuwetę

Za te wszystkie lata zalał już chyba wszystko, co się dało. Z TŻem już wiemy, że jak np. ręcznik spadnie na podłogę, to lepiej go już nie używać

Rudy zapewne go "załatwił"

Wyremontowaliśmy całe mieszkanie "pod koty", a dokładniej "pod Rudego". Tak nam zalał w niektórych miejscach panele, że po ich zdjęciu mało nie dostaliśmy zawału

Smród nie do zniesienia, a Rudy tylko patrzył, jakby to nie była jego sprawka

Teraz królowiec Rudziu ma wszędzie kafelki, a i tak na nie leje, ale go przechytrzyliśmy, bo w kafelki jego moczyk nie wsiąka

Tylko fugi trzeba szorować

Przyznam, że próbowaliśmy już chyba wszystkich metod oduczenia go tego procederu, ale on jest chyba bardziej wytrwały niż my. Został już tylko zoopsycholog, ale nie wiem, czy warto próbować. Trochę się pożaliłam na Rudzia, ale od razu muszę zaznaczyć, że kocham tego wariata

Czasami sobie myślę (na bazie naszych obserwacji), że Rudziu lepiej by się czuł, gdyby był jedynakiem. Myśleliśmy już o tym, żeby mu znaleźć dom, gdzie byłby jedynym rezydentem, tylko kto zechce takiego kota? Nikt nie zaryzykuje zasikania np. kanapy. Ciężka ta sprawa z naszym Rudym, tym bardziej, że jego występki niestety bardzo ograniczają pozostałe futerka, bo siłą rzeczy też mają wiele zakazów. Szkoda mi ich, ale szkoda mi też Rudzia

Taka trochę patowa sytuacja, bo chcemy jak najlepiej dla wszystkich pięciu naszych bombelków
