choc sie na mnie obrazil..wyl cala dorge w tranwaju.a jak wrocilismy do domu to zygnal.

wiec cytuje z weta" nie jest tragicznie" ma zainfekowany czyms nos.ale nizej nic nei zeszlo..czyli jak to wet mowi osluchowo jest ok.dostal chocio zastrzyk bo mial troche podwyzszona temperaturke.( he!wiedzialam ze nos byl zacieply)a tak niby ok.mam oba dotachachac do weta w poniedzialek
dzisiaj zapytalam sie weta o zabia rujke...dlaczego nei ma zadnych objawow...on twierdzi ze mogla jzu miec.swoja droga to podobno nim ja wzielam miala czas gdzie lazila po podworku i plakala ale to bylo gdy byly te straszne mrozy...czyli poczatek lutego...wet na to sie rozesmial i zapytal czy zaba nie utyla ostatnio..normalnie takie oczy mialam

ze niby co ze niby bombnieta

nooo nie wiemm moj kochany weterynarz zasial we mnie ziarno niepewnosci...a jesliiiiiii onaaaaaa bedzieeeeee mialaaaaaa maleeeeeeeeee

no nie tego to ja nie wytrzymam nerwowo.wet sie smieje ze mogla byc to kotka z zestawem bonusowym..ja mu dam zestaw bonusowy..w poniedzialek musi ja przebadac....a do poniedzialku bede uwaznieeeee sie zabie przygladac
choc wlasnei mi siedzi pod trykotka...lize siebie ..przy okazji ugniata mnie lapkami i mruczy...przed momentem miauczal..mysle ze chcial mi powiedziec ze jestem beeeee kolejny kot w moim domu nie moze sie pozbierac po wlozeniu mu w zadek termometru...
niunia obrazona...ze niby co?ze sama zostala?uhhh spi naswoim plecaku....obrucona dupskiem do mnie.
oszaleje przez koty oszaleje...jak przestane tutaj pisac to znaczy ze zabrano mnie do domu bez kalmek
bocian dzisiaj orzekl ze zastaniemy puszczeni z torbami ..przez koty oczywiscie.
ide kupic krople do nosa dla moich diablow