W poniedzialek 10 grudnia jade z Krawateczka na badanie krwi. Krew bedzie wyslana do Niemiec jak poprzednio. Ponad 4 miesiace temu robilem ostatnie badanie krwi wiec trzeba skontrolowac parametry. Mam nadzieje ze wyniki beda dobre.
Od okolo 10 dni Krawateczka nieraz tak pokasluje jakby sie zakrztusila. Na szczescie jest to rzadko i jest tendencja ze jest coraz rzadziej i mam nadzieje ze to calkowicie przejdzie.
Jest teraz zima no nazwijmy ze zima bo przedwczoraj w Szczecinie bylo 12 stopni i problem z wlosami a wlasciwie wymiotami klakami do wiosny jest odlozony ale Krawateczka jak tylko wstanie jak ja wstaje do pracy to szuka czegokolwiek do zjedzenia zeby spowodowac wymioty. Nieraz zostawiam trawe na noc w pokoju ale jak sie naje to jest ryzyko ze nieraz zwymiotuje podany Lotensin i Alusal. Jak nie zostawie trawy to musze cytryna codziennie smarowac wszystkie galki i inne wystajace drewniane lub pomalowane farba czesci z mebli bo ona jest gotowa to obgryzac. Musze bardzo pilnowac bo ona wprost chce to obgryzc za wszelka cene zanim ja jej dam jedzenie z lekarstwem. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje. Moze mi cos podpowiecie.
Tak w ogole Krawateczka to najwieksza cwaniara. Ona tylko czeka na moment ze sie nie patrze i juz wskakuje na stol w kuchni i szuka czegos do jedzenia. Nie mozna jej na moment samej zostawic w kuchni. Jak wyczuje jakiekolwiek mieso to krzyczy i podskakuje na tylnych lapkach zeby jej dac a ma glos bardzo glosny. Gdyby byla zdrowa to ona by zadnego jedzenia z puszek nie chciala tak szaleje na sam zapach miesa. Niestety nie moge jej tego dac.