Moje kociska.. Dziwny guz u Mrówki.. :( s. 100

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 09, 2005 21:24

MariaD pisze:Dobrze, że alarm niepotrzebny. Pysia umie sobie radzić. :D Wiadomo - cudze smaczniejsze. :D A o kroplach zapomni jak trochę smakołykow z Twojej ręki dostanie.


Nie wiem jak to będzie z tymi smakołykami.. Na mój widok ucieka najdalej jak może.. Wystarczy, że pokażę się w drzwiach pokoju.. Przynoszone przeze mnie jedzonko w miseczce jest ostentacyjnie lekceważone.. :( Z mojej ręki nie weźmie niczego.. :( przynajmniej na razie.. :(
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon maja 09, 2005 21:52

Anna Suffczyńska pisze:Nie wiem jak to będzie z tymi smakołykami.. Na mój widok ucieka najdalej jak może.. Wystarczy, że pokażę się w drzwiach pokoju.. Przynoszone przeze mnie jedzonko w miseczce jest ostentacyjnie lekceważone.. :( Z mojej ręki nie weźmie niczego.. :( przynajmniej na razie.. :(


Odczekaj - zapomni i znów będzie się przymilać. Mojej Czarnej przechodzi nieufność po godzinie od zabiegu - ostatnio męczenia uszu :roll: :roll: :roll: A już na widok kawałka rybki to dostaje amnezji totalnej :twisted: :twisted: :twisted:

agamuza

 
Posty: 665
Od: Wto mar 15, 2005 20:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 09, 2005 21:59

Pół godziny usiłowałam złapać tę cholerę.. Prosiłam, miauczałam do niej, nęciłam zabawkami.. NIC.. Wlazła POD kanapę i pewnie nie ruszy się stamtąd do rana.. I jak ja mam leczyć kropelkami jej chore oczko??? Z dzisiejszych już nici na bank.. :evil:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon maja 09, 2005 22:01

Anna Suffczyńska pisze:Pół godziny usiłowałam złapać tę cholerę.. Prosiłam, miauczałam do niej, nęciłam zabawkami.. NIC.. Wlazła POD kanapę i pewnie nie ruszy się stamtąd do rana.. I jak ja mam leczyć kropelkami jej chore oczko??? Z dzisiejszych już nici na bank.. :evil:


Na odległośc psikaj kropelkami pod kanapę aż trafisz w oczko :twisted: :twisted: :twisted: A tak na poważnie - twoje dziecię nie może jej podejść... :?:

agamuza

 
Posty: 665
Od: Wto mar 15, 2005 20:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 09, 2005 22:07

agamuza pisze:
Anna Suffczyńska pisze:Pół godziny usiłowałam złapać tę cholerę.. Prosiłam, miauczałam do niej, nęciłam zabawkami.. NIC.. Wlazła POD kanapę i pewnie nie ruszy się stamtąd do rana.. I jak ja mam leczyć kropelkami jej chore oczko??? Z dzisiejszych już nici na bank.. :evil:


Na odległośc psikaj kropelkami pod kanapę aż trafisz w oczko :twisted: :twisted: :twisted: A tak na poważnie - twoje dziecię nie może jej podejść... :?:

Moje dziecię było z Pyśką dziś u weta na zastrzyku i też wpuszczało kropelki.. :(
Nawet jak się uprzemy to i tak dzisiaj nic z tego.. Anka już poszła spać, ja też powinnam (muszę wstawać o 5 rano.. :strach: ) a Pyśka była tak zdenerwowana, że za nic do żadnej z nas nie chciała podejść.. Mało tego - wystarczyło wyciągnąć rękę - już jej nie było.. :(
Aga, wygląda na to, że Twoja metoda jest najskuteczniejsza.. :wink: Ale nie wiem, czy w takim układzie tych kropli mi wystarczy.. :twisted:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto maja 10, 2005 18:11

Dzisiaj, jak na razie udało mi się tylko raz wpuścić Pyśce kropelki.. :( Dalej nie podchodzi do mnie.. :cry:

A dzisiaj rano w celu dalszej terapii musiałyśmy z moim dzieckiem urządzić porządne łowy na Pyśkę.. Następnie pacjentka jest zawijana w puchowy śpiwór tak, że widać tylko oczka i dopiero tak przygotowana może być dalej leczona.. :twisted:

Ale mimo trudności, prawie nie widać już śladu zadrapania na oczku i całkowicie zniknęło zmętnienie.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto maja 10, 2005 22:01

Z kronikarskiego obowiązku napiszę, że jednak udało nam się dzisiaj AŻ trzy razy wpuścić Pyśce kropelki.. :twisted: Oczko z każdą kropelką wygląda lepiej i mam nadzieję, że to czarnowidztwo weta z soboty się nie sprawdzi.. :oops: Trzymajcie kciuki..

Acha, moje ręce wyglądają tak jakbym głaskała drut kolczasty.. To Pysiowa wdzięczność za leczenie.. :cry: :cry: Oby do soboty..

Na szczęście szramy na twarzy są już całkiem niewidoczne.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Śro maja 11, 2005 8:39

Anna Suffczyńska pisze:Z kronikarskiego obowiązku napiszę, że jednak udało nam się dzisiaj AŻ trzy razy wpuścić Pyśce kropelki.. :twisted: Oczko z każdą kropelką wygląda lepiej i mam nadzieję, że to czarnowidztwo weta z soboty się nie sprawdzi.. :oops: Trzymajcie kciuki..
Acha, moje ręce wyglądają tak jakbym głaskała drut kolczasty.. To Pysiowa wdzięczność za leczenie.. :cry: :cry: Oby do soboty..
Na szczęście szramy na twarzy są już całkiem niewidoczne.. :D


Wyleczy sie oczko śliczne, pysiowe, zobaczysz - bedzie zdrowe i dalej piekne :)
Szkoda tylko Twoich łapek - ale trzeba ponieść jakąś ofiarę na rzecz zdrowego oczka :twisted: A jak reszta towarzystwa? Wędrują po całym mieszkaniu, czy Ptysia jest znów sama w apartamencie :wink: :?:

agamuza

 
Posty: 665
Od: Wto mar 15, 2005 20:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2005 16:20

agamuza pisze:
Anna Suffczyńska pisze:Z kronikarskiego obowiązku napiszę, że jednak udało nam się dzisiaj AŻ trzy razy wpuścić Pyśce kropelki.. :twisted: Oczko z każdą kropelką wygląda lepiej i mam nadzieję, że to czarnowidztwo weta z soboty się nie sprawdzi.. :oops: Trzymajcie kciuki..
Acha, moje ręce wyglądają tak jakbym głaskała drut kolczasty.. To Pysiowa wdzięczność za leczenie.. :cry: :cry: Oby do soboty..
Na szczęście szramy na twarzy są już całkiem niewidoczne.. :D


Wyleczy sie oczko śliczne, pysiowe, zobaczysz - bedzie zdrowe i dalej piekne :)
Szkoda tylko Twoich łapek - ale trzeba ponieść jakąś ofiarę na rzecz zdrowego oczka :twisted: A jak reszta towarzystwa? Wędrują po całym mieszkaniu, czy Ptysia jest znów sama w apartamencie :wink: :?:

Aga, oczko się leczy nadspodziewanie szybko.. :D Moje łapki jakoś wytrzymają (mam nadzieję.. :twisted: )

Wszystkie kociska mogą wędrować gdzie chcą.. Ale chyba nie chcą do Pysi.. Bardzo skutecznie wygania pozostałe ze swojego terytorium.. :twisted: :twisted: Respekt czuje jedynie przed Mrówką, ale ona też nie zapuszcza się w obce rejony.. 8O Za to Pyśka łazi bez przeszkód po całym mieszkaniu.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 12, 2005 16:10

Smutno mi bardzo.. Dowiedziałam się dzisiaj, że siostrzyczka Pysi i Ptasia - trzecia piwniczna krówka Myszka jest już za Tęczowym Mostem.. :placz: :placz: :placz:
Okazało się u weta, że ma w pyszczku guza, który zdaniem weta nie nadawał się do leczenia.. :crying: :crying: :crying: I wet zadecydował o uśpieniu koteczki.. :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: Niestety nie znam szczegółów.. Będę dzwonić do lecznicy.. Ale niepokoi mnie jedno.. Ptaś przy kastracji okazał się wnętrem.. Kicia od karmicieli - guz.. Jakie badania powinnam zrobić Pyśce.. :? Na razie poza kontuzją oczka i podejrzeniem herpesa nic innego nie stwierdzono, ale też nie było żadnych badań.. :oops:

Co radzicie????
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 12, 2005 17:40

Podnoszę, bo to ważne dla mnie a czuję się nieco zagubiona.. :(

Będę z Pyśką u weta, to może się czegos dowiem.. Rozmowa telefoniczna jest mało efektywna..

Ale bardzo czekam na wasze rady, jakie badania zrobić Pyśce i czy w ogóle robić, jeśli jest wszystko w porządku????

Oczywiście będę rozmawiać z wetem o rodzeństwie Pyśki i w związku z tym wszelkie sugestie z Waszej strony będą mile widziane i bardzo pomocne.. Nie chciałabym czegoś przegapić i jednocześnie nie chciałabym narażać Pyśki na niepotrzebne stresy.. :?

Z lepszych wieści - Pyśka Przestała uciekać przede mną.. Nawet uwaliła się obok mnie na tapczanie i głośno mrucząc, domagała się mizianek.. :D A potem jadła z ręki.. :D Po raz pierwszy jej się to zdarzyło.. i mam nadzieję, że to WRESZCIE bardzo porządny wstęp do miziastej, kolankowej kiciuni.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 12, 2005 20:06

Jeszcze raz podniosę.. Tym bardziej, że pojawił się wątek o chęci rozmnażania "perskiej" koteczki bez papierów.. A co za tym idzie, groźbą wad genetycznych kociaków.. I moje pytanie w związku z tym i dwoma powyższymi postami.. Czy też powinnam się obawiać wad genetycznych u Pyśki??? I co powinnam zrobić, żeby to stwierdzić bądź wykluczyć??

Tak jak pisałam, braciszek Pyśki - Ptaś był wnętrem.. :( a siostrzyczka (już niestety za Tęczowym Mostem.. :cry: )miała jakiegoś guza w pyszczku.. :cry:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 12, 2005 21:45

Anna Suffczyńska pisze:Jeszcze raz podniosę.. Tym bardziej, że pojawił się wątek o chęci rozmnażania "perskiej" koteczki bez papierów.. A co za tym idzie, groźbą wad genetycznych kociaków.. I moje pytanie w związku z tym i dwoma powyższymi postami.. Czy też powinnam się obawiać wad genetycznych u Pyśki??? I co powinnam zrobić, żeby to stwierdzić bądź wykluczyć??

Tak jak pisałam, braciszek Pyśki - Ptaś był wnętrem.. :( a siostrzyczka (już niestety za Tęczowym Mostem.. :cry: )miała jakiegoś guza w pyszczku.. :cry:


Kolejny raz podnoszę.. :oops:
Czy ktoś to czyta?? Może podzielicie się ze mną swoją wiedzą.. :oops: Na forum jest tyle osób zajmujących się od lat dorosłymi kotami i kociakami.. I na pewno Wasza wiedza w tej kwestii jest nieporównywalnie większa niż moja..
Bardzo proszę.. :oops:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 12, 2005 21:52

Nie wiem czy badania coś pomogą. Jeżeli kot jest zdrowy i dobrze się czuje to po co szukać choroby. Kicia juz dosyć miała stresów z oczkiem.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw maja 12, 2005 22:01

Aniu,
tak mi przykro z powodu siostry Pysi... :(
Nie wiesz z jakiego połączenia kotów jest Pysia. Może brat pokrył siostrę, może takie połączenia w inbredzie w "rodowodzie" Pysi są od pokoleń. Tego nie wiesz i się nie dowiesz.
Wnętrostwo nie jest wadą zagrażającą życiu przy wykastrowaniu kota. Skłonność do nowotworów? Nie wiem, czy może być dziedziczna u kotów, tak jak u ludzi. Może tak.
Nic nie można na ten temat zrobić poza staranną obserwacją Pysi, właśnie pod kątem wszelakich anomalii: guzków, nietypowych objawów (wybroczyny, kulawizna, nietypowe choroby skóry).
U rasowców są stwierdzone pewne skłonności do określonych chorób u okreslonych ras. Nie ma możliwości skatalogowania wad genetycznych kotów "dachowych", ze względu na brak inforamcji o przodkach.

Jedynie co przychodzi mi na myśl, to poproszenie lekarza robiącego sterylke Pysi by obejrzał jej organy wewnętrzne, przy okazji. Czy nie ma tam czegoś niepokojącego.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39191
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, januszek, zuza i 67 gości