Aniu, przede wszystkim muszę Ci bardzo podziękować, że namówiłaś mnie na podanie unidoxu w postaci proszku z karmą. Trochę się denerwowałam, bo Kitek też jest wybredny i nigdy nie wiadomo, co zechce zjeść. Otworzyłam pasztet, bo rzadko go daję, większość kotów nie lubi, ale pomyślałam, że jako "nowość" może Kitkowi zasmakuje i rzeczywiście - zjadł!!!!!

Tak bardzo się cieszę, że nie musiałam go stresować wciskaniem tabletki do pysia! Świetnie mi poradziłaś! Ja kiedyś tak dawałam proverę zanim okoliczne kotki zostały wysterylizowane. Unidox chyba też próbowałam tak podawać, ale widocznie któryś kot odmawiał jedzenia i zrezygnowałam. A przy Kitku na szczęście się sprawdziło!
Sabcia nadal ładnie je suche, łyka też pasty, saszetek i mięska nie chce, ale i tak się cieszę, że je.
Rzeczywiście taka Wigilia to nie jest łatwe wyzwanie. Ale nie masz wyjścia, bo wszyscy by się pewnie obrazili, gdybyś nie poszła. Ja jakoś przez lata przekonałam wszystkich, że najszczęśliwsza jestem spędzając Wigilię w domu - kiedyś z Rodzicami, potem z Mamą, a teraz z kotami. A pamiętam, że po śmierci Mamy wszyscy mnie na siłę ciągnęli w różne miejsca, ale byłam asertywna i w końcu dali mi spokój. Trochę mi w tym pomogła choroba lokomocyjna, miałam się czym wytłumaczyć, a teraz w dodatku mam chory kręgosłup, więc już w ogóle odmawiam podróżowania, jak nie jest to konieczne. Dlatego bardzo lubię Wigilię, bo spędzam ją tak, jak mam ochotę.
