Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Ewa L. pisze:I tu cię Gosiu pewnie zadziwię ale to wynik moich długoletnich obserwacji ludzi pracując w sklepie mianowicie wydawałoby się że np. w niedzielę to do sklepu przychodzą ludzie młodsi bo to zapracowani w ciągu tygodnia , nie zorganizowani do końca , tego czy tamtego zapomną ale nie. Po mięso na obiad, ziemniaki , włoszczyznę do zupy przychodzą przeważnie emerytki co to na zakupach są codziennie a nawet kilka razy w ciągu dnia.
A jak słyszę od takiej pani 60 - 70 letniej o godz. 13 w niedzielę czy mam świeżą wołowinkę bo ona potrzebuje na rosołek bo wczorajsza to już jest stara to coś mi się robi .
agusialublin pisze:A ja dzisiaj ugotowałam rosołek
MB&Ofelia pisze:agusialublin pisze:A ja dzisiaj ugotowałam rosołek
Mniam! Z jakiego mięsa? Może się wproszę na obiadek?
AgaS1987 pisze:Mi szkoda tego jedzenia które się marnuje. Ja też byłam wczoraj w sklepie po chleb. Też mroze ale c bc ialam mieć spokój już do wtorku. Pamiętam jak byłam mniejsza i nasi znajomi którzy mieli dużo pieniędzy wyrzucali jedzenie (szynkę) bo jeden dzien była w lodówce. Ludzie się nie zastanawiają skąd się bierze to mięso![]()
A jak oglądałam co kupowali przed świętami to w głowie mi się to nie mieściło. Jakby zapasy na miesiąc robili. Ja też owszem kupowałam ale tyle ile wiedziałam że zjemy i zawsze z karteczka. I nic się u nas nir zmarnowalo
MB&Ofelia pisze:Ja akurat chleb mrożę, bo jem niewiele pieczywa i zanim zjem cały bochenek, to się zeschnie. A tak zostawiam na wierzchu na 2 dni, reszta do zamrażarki i jak wyjmę, to po rozmrożeniu jest świeżutkie. Bywa że zamrożę jakąś bułkę - będzie jak znalazł jak zapomnę kupić chleba albo wrócę w niedzielny wieczór z jakiegoś dłuższego wyjazdu.
A co do tłumów w sklepach przed dniem wolnym - rozumiem że jak ktoś ma większą rodzinę albo zaprosi gości, to musi trochę więcej kupić. Ale trochę więcej to trochę więcej, a nie 3 kilo mięsa, kilo wędlin, 3 bochenki chleba, 10 paczek chipsów, zgrzewka coli, kilka kilo warzyw i owoców, itp. Jakiś czas temu byłam w lidlu i prawie każda osoba miała wypchany z czubkiem wózek - a to nie było przed dniem wolnym. Dziwnie się wtedy czułam stojąc w kolejce do kasy z 3 produktami w łapkach.
No i to wyrzucanie jedzenia niestety jest faktem. Mnie tak nauczono, że pieczywa się nie wyrzuca, mrozi się albo jak jest nieświeże ale zjadliwe - odświeża w opiekaczu albo macza w rozbełtanym jajku i na patelnię (mniam!). Jak zostają po świętach pierogi, porcjuje się i do zamrażarki. Tak samo z wędliną - przydaje się później choćby do jajecznicy. Ale znam osobę, która lubi świeży chleb, więc kupuje codziennie, a to czego nie zje danego dnia, nazajutrz wiesza w reklamówce przy śmietniku - bo nieświeże. Serio, nie potrafię tego zrozumieć.
mir.ka pisze:Ewa L. pisze:I tu cię Gosiu pewnie zadziwię ale to wynik moich długoletnich obserwacji ludzi pracując w sklepie mianowicie wydawałoby się że np. w niedzielę to do sklepu przychodzą ludzie młodsi bo to zapracowani w ciągu tygodnia , nie zorganizowani do końca , tego czy tamtego zapomną ale nie. Po mięso na obiad, ziemniaki , włoszczyznę do zupy przychodzą przeważnie emerytki co to na zakupach są codziennie a nawet kilka razy w ciągu dnia.
A jak słyszę od takiej pani 60 - 70 letniej o godz. 13 w niedzielę czy mam świeżą wołowinkę bo ona potrzebuje na rosołek bo wczorajsza to już jest stara to coś mi się robi .
o 13-tej w niedzielę to rosołek juz powinien być gotowy, nie dopiero kupować wołowinke do niego
masz cierpliwość do takich ludzi
agusialublin pisze:A ja dzisiaj ugotowałam rosołek
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości