Panna P. wciąż dziczy.
Z jednej strony dobrze, bo to przecie wolno żyjący stwór, z drugiej wolałabym, żeby trochę złagodniała, bo już dwa razy udało się jej mnie capnąć ząbkami, na szczęście nie za mocno, tak bardziej na oślep.
Chciałabym ją wysterylizować nie na koszt miasta, ale u innego weta. Bo sterylka będzie jedyną okazją, żeby dokładnie obejrzeć jej łapki. I przy okazji pogadałabym, jak sytuacja z tymi pazurkami może się rozwinąć. Te, które widać, wystają - czy będą się ścierać? A może ma jeszcze jakieś schowane? Może warto by było coś z nimi zrobić? Chciałabym się poradzić weta.
Wolałabym nic nie robić, bo skoro dotychczas sobie dobrze radziła, to nieźle rokuje na przyszłość. Ale może trzeba będzie na coś zwrócić szczególną uwagę.
Panna L. jest fajna. Syczy ale nic poza tym. Bez problemu daje sprzątnąć klatkę.
To wszystko z łakomstwa. Jeszcze ręki stawiającej miskę nie zdążę cofnąć, a ona już je
