Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro kwi 29, 2015 18:21 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Bieluch nie ma w sobie chemicznych uszczęśliwiaczy typu konserwanty, zagęszczacze, gluten i wspomagacze smaku, o czym zresztą dowiedziałam się na miau. :mrgreen:
Taki serek jest bardzo dobry na maleńki brzusio. Na duży (Gustawek), a nawet wielki (ja) też się nada. :mrgreen:
Dokocenie rzeczywiście przechodzimy w łagodnej formie. Orbiś jest co prawda jeszcze troszkę zazdrosny, czasem przemyka spłoszony i sprawdza, czy nadal kochamy go tak samo. Wtedy życie domowe zaczyna kręcić się wokoło Orbisia, co go na troszkę uspokaja. Mam nadzieję, że niedługo znudzą mu się te niewielkie foszki, które prezentuje i będzie normalnie, nową uflorciowioną normalnością. Dzisiaj dzieciaki przyłapały Orbisia na skrytym lizaniu kocięcej główki na parapecie w Zosi pokoju. :mrgreen:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro kwi 29, 2015 18:22 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Przejdą . :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro kwi 29, 2015 19:13 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

lilianaj pisze: Dzisiaj dzieciaki przyłapały Orbisia na skrytym lizaniu kocięcej główki na parapecie w Zosi pokoju. :mrgreen:
:1luvu:
Kupię tego Bielucha dla mojego "mokrego niejadka" Ilanka

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Śro kwi 29, 2015 19:51 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Jak się daje serek na paluszku, a kotek jest nieprzyzwyczajony, to trzeba uważać, bo może się okazać, że mamy tygrysa szablozębnego w domu. Trzeba wykazać się refleksem i rychło w czas paluszek cofnąć...
Kupiłam fantastyczną książkę: "Balsam dla duszy miłośnika kotów". Kilka chusteczek, co prawda, już zużyłam z powodu... kataru czytelniczego, ale tytuł jest bardzo trafny w stosunku do treści.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro kwi 29, 2015 20:10 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Wiesz , doświadczenie uczy , kiedy ten paluszek cofać . Kilka prób , kilka dziurek i już można jedą rączką rekiny w oceanarium karmić a gruga kartki w czasopiśmie przewracać . :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Czw kwi 30, 2015 9:03 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Moje Maluchy lubią zlizywac z palca. Muszę wyguglać tę książkę

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Czw kwi 30, 2015 21:34 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Moje dzieciaki chodzą do dobrej szkoły. Nauczyciele są mili, ale wymagający i uczniowie muszą się porządnie uczyć. Moje uczą się po szkole przynajmniej dwie godziny dziennie, jeśli nie ma klasówki. Poza tym do domu przychodzi studentka na korepetycje z angielskiego 2 albo 3 razy w tygodniu. W szkole jest też dużo zajęć dodatkowych, np Paweł chodzi na karate, a Zosia do szkoły językowej na jeszcze więcej angielskiego. Zarówno podstawówka, jak i gimnazjum bardzo dobrze stoją w rankingach. Jako rodzic jestem z niej zadowolona. Ale dziś przeżyłam szok. 8O
Otóż dzieci przyszły do szkoły na galowo (rano musiałam prasować trzy stroje galowe, a prasować nie cierpię) i sadziły dęby pamięci. Chodziło o Katyń.
Poszłam odebrać Zosię z tego angielskiego. Zajęcia się przedłużyły, więc stałam sobie pod klasą, naprzeciwko szkolnego sklepiku z soczkami, kanapkami, naklejkami i zeszytami etc. I wtedy mój wzrok powędrował na szkolną gazetkę, która dotyczyła wspomnianego Katynia właśnie. Mimo wiedzy o Jedwabnem, Radziłowie, Wąsoszu mam zasadniczo dosyć bałwochwalczy stosunek do polskiej historii, ale na tejże gazetce wisiały wielkie, czarno-białe, wyostrzone i powszechnie znane dorosłym zdjęcia z ekshumacji w Katyniu. 8O Jak 5,6,7,8 - latki przychodziły do sklepiku kupić soczek, to mogły sobie przy okazji zerknąć na zdjęcia zwłok w różnym stopniu rozkładu. W sumie w mediach unika się pokazywania bardzo drastycznych zdjęć, albo są ostrzeżenia, takie obrazki pokazuje się późno, albo wcale nie pokazuje. A tu w podstawówce można się poczuć, jak w horrorze. Akurat przechodziła przemiła pani dyrektor i wymieniłyśmy opinie na wspomniany temat i ona nie dostrzegła w tej gazetce nic niewłaściwego. Bo dzieci podobno gorsze rzeczy w telewizji oglądają... No, moje takich rzeczy nie oglądają. Moje kochają kotki, razem z ich drapieżnością, ale nie urządzam im zajęć z medycyny sądowej. Na to mają czas.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt maja 01, 2015 7:11 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Z samego rana umyłam kuwetki i wymieniłam kotom żwirek. Wyszorowałam najpierw jedną, wytarłam, odstawiłam do wyschnięcia i zajęłam się kolejną kuwetą. Gustawek wszedł do tej pustej, zneutralizowanej zapachowo i czym prędzej zrobił siku. Łapki ma puchate, nawet między paluszkami ma kudełki. No i te puchate łapki ładnie nasączone moczem, porobiły mokre ślady w całym przedpokoju, kuchni i łazience. Na szczęście kocurek jest wykastrowany... Ponownie wymyłam kuwetę i znacząco poszerzyłam zakres sprzątania. Była więc wymiana żwirku z myciem podłóg.
I kotom i mi bardzo odpowiada żwirek Klumpend Excellent Premiere: niewiele się go wynosi z kuwety, zupełnie nie pyli i bardzo dobrze się zbryla. W Maxizoo 12 litrów kosztuje 50 złotych, muszę poszukać w internecie, może można go kupić taniej.
Dzisiaj nie idę do pracy, ale oczywiście, jak człowiek może pospać dłużej, to się człowiek budzi o piątej, trzeźwy, jak świnia. Więc, gdy się w tym właśnie trybie obudziłam, to poszłam do kuchni robić obiad. Najpierw oczywiście było pół godziny karmienia kotów. Nafaszerowałam mięskiem z puszki, a potem brałam po kolei na kolana i pasłam serkiem Bieluchem z palca. Moje koty nie chcą siedzieć na kolanach, bo im w pupinki za gorąco. Mam nadzieję, ze serek Bieluch przyczyni się do zmiany w tej dziedzinie. :wink: Florcia, w każdym razie, robi znaczne postępy, bo jej stosunek do Bielucha jest ekstatyczny. Poza tym ona jest z 26 stycznia i nie dane jej było przeżyć jeszcze upalnego lata, kiedy to każdy porządny megapuchaty kot zieje z gorąca i gotuje się w sosie własnym. Gustaw i Orbis najchętniej wylegują się na twardym i zimnym gresie, chociaż oczywiście mają do wyboru wiele miękkich i wygodnych miejsc.
Tak więc obierając ziemniaki i wstawiając kurczaka do piekarnika, obserwowałam sobie frywolne zabawy Florci i Gustawka. Kocie karate i ich wykonaniu daje przejmujące wrażenia masakry. Nie wiem, czy Gustawek nie ma wyczucia i za mocno tarmosi małą, czy ona tak wrzeszczy, warczy i syczy profilaktycznie? Chyba jednak krzywda jej się nie dzieje, skoro się nie boi, ciągle wraca i zaczepia swego oprawcę... Jak już nerwy miałam napięte, jak postronki, to psułam im zabawę. Łamią ewidentnie zasadę; nie wolno nikogo bić, bo bicie boli. Ale przecież do kąta ich nie postawię!

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt maja 01, 2015 7:35 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Właśnie sobie wyguglałam z ciekawości ten żwirek, ale to niestety betonit :( Szkoda, bo bym wypróbowała.
A co do Bielucha, to Drabik (póki jeszcze mógł), to bardzo go lubił. Kikur też. Za to Aster miał odruch wymiotny - on tak reaguje na każdy rodzaj nabiału.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt maja 01, 2015 8:28 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

A powiedz mi Miszelinko, co Ci nie odpowiada w bentonitowym żwirku?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt maja 01, 2015 8:35 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

lilianaj pisze:A powiedz mi Miszelinko, co Ci nie odpowiada w bentonitowym żwirku?

Dla mnie betonit śmierdzi :oops:, nawet jak jest czysty. A jak już jest zasikany, to mam po prostu odruch wymiotny, którego nie jestem w stanie opanować. Kiedyś opiekowałam się kotem znajomej, jak wyjechała na kilka dni. Kuwetę czyściłam w maseczce nasączonej jakimś olejkiem, bo inaczej nie dałam rady.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt maja 01, 2015 8:49 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Dla mnie zapach jest przyzwoity. Fajne jest to, że jak się pozbiera bryłki z odchodami, to wirek pozostaje czysty. Wszelkie silikonowe kłuły koty w łapcie, aż się im skórka łuszczyła, a drewniane nosiły się po całym domu.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt maja 01, 2015 8:52 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Fakt, drewniany się nosi, ale mimo to go wolę. Moje koty na szczęście też :)
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt maja 01, 2015 9:15 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Szukałam w Google tego mojego żwirku i znalazłam informację o promocji w zooplusie dla nowych klientów. Właśnie Julek złożył pierwsze w swoim życiu zamówienie w sklepie internetowym na miesięczny zapas kociego jedzenia. Mam jeszcze w zapasie tż i dwoje dzieci. :mrgreen:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt maja 01, 2015 13:10 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Liliano, mam identyczne zdanie w kwestii naszej historii i drastycznych zdjęć pokazywanych dzieciom (choćby nawet i z Katynia - w tym przypadku cel nie uswięca środków..)
I żwirek bentonitowy i nas rządzi (Trigerino, o zapachu dziecięcego pudru :mrgreen: ) - jestem jego fanką, nie nosi się, nie pyli, piękne zbryla.

Musimy sie kiedyś spotkać z naszymi kotkami na jakimś spacerze :ok:

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, Marmotka i 35 gości