przecież każda z nas by poczekała (każdA i Qbuś)

myślę że gdyby to był mój pierwszy kotek to bym dostawała histerii, ale będąc na forum sporo o takich magikach już się naczytałam, a w każdej chwili mogę się przytulić do Melindy (która zawsze i wszędzie przyjmie ode mnie każdą porcję mizianek), to pomaga

ona była chyba kiedyś domowym kotkiem ale ktoś ją potem bardzo źle potraktował, dlatego że jest kompletnie nieogarnięta w kwestii zdobywania pożywienia, na dworze szuka kryjówki w budynkach i szybko przypomniała sobie, że miziająca ręka jest spoko rzeczą. Nuri był dzikim kotkiem z kolonii która mieszkała przy schronisku dla bezdomnych, ze względu na nóżkę ktoś go wyłowił bo myślał że to jakiś nowy uraz, no i przy okazji został ciachnięty, odrobaczony, wygoiła się ranka która w podwórkowym środowisku powstała na niesprawnej nóżce, został wzięty na tymczas gdzie zaczęto mu szukać domu, co oczywiście nie było proste, bo aspołeczny dorosły kulawy kotek... ale komuś chciało się w niego uwierzyć i w domu tymczasowym powoli zaczął wychodzić nie tylko na jedzonko, ale i z własnej woli, powoli zaczął pozwalać się miziać... Zobaczyłam, pokochałam takiego jaki jest i zabrałam do Domu.
Więcej zdjęć z fundacji i domu tymczasowego:
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 612&type=1