A, i jeszcze krótka opowiastka o ślimakach, może komuś się zrobi lżej na duszy....

Co prawda opowiastka z wiosny aleć zawsze.....
O PRZESĄDACH, MIŁOŚCI DO ZWIERZĄT I O SZAJBIE.
Dawno mi muza na głowę ni narobiła, ale jako że jest wiosna, pełna śpiewu ptasząt, kicających ( taaa jasne kicających….) zajączków i kwitnącego kwiecia, słoneczko dogrzewa, no to i efekty nietrudne do przewidzenia… Ale przejdźmy do adremu jak mawiają wykształceni w mowie i piśmie.
Matuś moja posiada kawałek ziemi przeznaczony na uprawy ekologiczne. Uprawa ta polega na corocznym obierania krzaków ziemniaków ze stonki, truskawek ze ślimaków, pomidorków z mszyc oraz reszty płodów rolnych z innego tałatajstwa. Ja tam nie narzekam, a ściślej nie narzekałam do wczoraj. Matuś moja widząc że nic nie robię poleciła mi głosem nieznoszącym sprzeciwu udać się w pole a tam w sposób ręczny wyzbierać ślimaki. Z krzaczków truskawek. Bo owocków jest sporo ślimaków też i jeśli chcemy w tym roku też cieszyć się darami maci natury to trzeba ślimaczki stanowczo wyeksmitować jako ze ich ciamkanie echem się po wsi niesie i budzi co wrażliwszych w tym nasze psy. Zatem poszłam. Cóż było robić…. Po czym nader szybko wróciłam. Po łące łaził ptak. Konkretnie dwa ptaki. A żeby być już całkiem ścisłą w opisie były to dwa bociany. Nie to, żebym miała jakieś idiosynkrazje dotyczące tego akurat konkretnego gatunku ptasiego obsrajdaszka, ale jak z ludowych gawęd wynika ten konkretny gatunek przynosi ponoć dzieci i w kapustę rzuca*. Po prawdzie kapusty Matuś moja nie hoduje ale jest brukselka. Zatem na wszelki wypadek… No sami wiecie…. Ryzykować nie ma sensu no nie? Wolę się zabezpieczyć na wszelki ode złego wypadek. Sąsiadka też mówiła że bociany to bujda i co? I ma drugie dziecko. Moja siostra też mówiła,że to przesąd i co? I Córka Szatana ma siostrzyczkę. Pierdzielę, niby w to nie wierzę.......
Matuś moja obśmiała się śmiechem upiornym stwierdziła , że za stara jestem na to żeby w bociany wierzyć a ślimaki pozbierać mus. Zatem poszłam , wbrew wszystkiemu. Nie mam pojęcia co sobie pomyśleli moi najbliżsi sąsiedzi słysząc okrzyki typu : „ Bodajbyś sobie kulasy połamał pierzasty obesrańcu” Ja już nie chcę mieć więcej dzieci”, „Bodajbyś się myszą udławił”, „A żeby ci żaba w przełyku utkwiła bydlaku niemiły”…. Przy każdym okrzyku następował jedyny, nieporównywalny z niczym świst ,jaki wydaje ślimak osiągający pierwszą prędkość kosmiczną. No rzucałam mięczakami, przyznaje bez bicia … Tymi w skorupkach oczywiście, te łyse omijałam łukiem nader szerokim bo się skurczysynów brzydzę straszliwie i jeszcze bym rzuciła pawiem a po co?
Bociany oczywiście nic sobie nie robiły z moich rzutów i pobożnych życzeń…. Ba. Wręcz drwiąco obracały się w moją stronę pierzastymi kuprami mając mnie w głębokiej pogardzie. Zaprzestałam zatem walki z okrutną przyrodą, jako że jak widać z celnością na duże dystanse u mnie kiepsko, wyzbierałam resztę paskudztwa** i wróciłam na swój leżak. Siadłam. Wstałam. Celnym kopem wyeksmitowałam kolejnego przedstawiciela ślimaczego rodu na posesję sąsiada. Siadłam. Wstałam. Tym razem troszkę szybciej. Na stoliku w okolicach mojej szklanki z herbatą siedziała żaba i tęsknym wzrokiem wpatrywała się w zawartość. Poszłam po siekierę. Uznałam bowiem , że jedynie widok krwi ukoi moje skołatane nerwy. (o tak, krew, krew, niech bryzga po ścianach, ławach i stołach, niech pluszcze wesoło po podłodze i w rynsztokach. Niech barwi świat purpurą i szkarłatem. Niech wszystko spłynie krwią, niech zapłonie krwawy miesiąc na niebie, auuuuu auuuuuu słyszycie, pękają wszystkie więzy, Fenrir wyrywa się na wolność a Jormundgand wypływa na brzeg, Ragna..... ) Tfu , przepraszam zagalopowałam się nieco.
Uprzejmie proszę o wybaczenie. Kolejne bociany będę w miarę możliwości ignorować, ( niektóre dla pewności dwa razy )ślimaki też, a dla płazów zamieszkujących mój ogródek będę pełna miłości, zrozumienia i tolerancji, ponadto zakupię porcelanowy rosenthalowski serwis do herbaty. Będę wydawać proszone przyjęcia w ogrodzie.
Idę odpocząć. Oczywiście w ogródku….
*I dlatego niektórzy to takie sakramenckie głąby są…..
**Mam dziwne wrażenie że niektóre ślimaki mimo wszystko wróciły i łażą za mną. No normalnie gdzie ja tam i one. Zaczynam mieć manię prześladowczą….