Dzień dobry

Leniwy poranek, mała w szkole, z psicą byłam na spacerze, pobiegała z piłeczką, zadowolona teraz śpi. Karmel wymiziany i wytulony, też usnął - oczywiście na kanapie w dużym pokoju, byle blisko człowieka. Koszyczek wiklinowy niestety mu się nie podoba, wcale z niego nie korzysta, ale luz, córcia ma zabawkę kolejną
Jestem zła, bo nie mam jak z Karmelem jechać do tej lecznicy, do której chciałam jechać, M. nie może wziąć wolnego, teraz mają w pracy szał

Sprzedają choinki i nie ma możliwości wyrwania się

Z oczkiem nic się nie dzieje, jest cały czas tak jak było, ale ta niepewność mnie po prostu zżera .. czy powinnam zaufać naszej wetce, że z oczkiem jest "ok", że nic nie da się zrobić?. Nie, nie mogę tak, wewnętrznie nie mogę .. jak nie jutro, to w przyszłym tygodniu - jeszcze przed świętami, wizyta MUSI się odbyć. Chcę czuć wewnętrzny spokój, że zrobiłam wszystko i mieć pewność, że oczko takie już będzie, że nic mu nie dolega, że go tam nic nie boli.
Dzisiejszy koteczek

