Kiedy jeszcze raczkowałam w adoptowaniu kotów i w ogóle nie wiedziałam jak się za to zabrać, usłyszałam, że mam robić tak, jakbym adoptowała dziecko.Coś w tym jest.Bardzo dużo moich kotów jest na forum, wiadomo, wtedy jestem na bieżąco, ale a większością domków mam kontakt.W miarę upływu czasu coraz rzadszy, nie uprawiam stalkingu

.Jakiś mail, telefon, czy sms przy okazji i jest miło.Zwykle to domki do mnie dzwonią.Koty mamy fajne, Bella jest tego przykładem, zasługują na dobre domki.Oddajemy je zadbane, w miarę możliwości po fullserwisie.Najważniejsze jest jednak to, że są zsocjalizowane, ufne, sporo o nich wiemy i domek chyba wie o kocie wszystko.Tak być musi, bo przecież adoptujemy na odległość.
Yoanne, bardzo dziękujemy za domek dla Belli

Ona na początku chowała się u p.Izy za regał, była przestraszona.Potem już się zmieniła, nawet ten młody człowiek, który ją wiózł mówił, że była spokojna.Czułam, że się trochę bał

, miał przygotowaną tekturę na siedzeniu, myślał, że będzie wiózł brudnego, śmierdzącego kota, no bo jakiś bezdomny przecież.Tymczasem Bella jechała w czystym transporterku, przykryta ładnym kocykiem, nie załatwiła się po drodze, nie wymiotowała, nie miauczała.
Kiedyś moja Dunia jechała do Warszawy ze znajomymi znajomych.Trochę się bali, że kot będzie brudny,że im pobrudzi samochód...itd, chcieli ją wieźć w...bagażniku

Zobaczyli cudną, puchatą, pachnącą czystością kotkę, która jechała też z wyprawką.Widziałam ich zdziwienie, bo wyglądała o niebo lepiej niż ich osobiste koty.Dunia większość drogi jechała na kolanach, była głaskana.Potem jeszcze odebrała ją Duża o wyglądzie modelki ( tak usłyszałam)

Trzeba przełamywać stereotypy, prawda?
Yoanne, bardzo się cieszę, że Bella czuje się dobrze.Wyjątkowo zadowolona jestem z tego, że są pieski w domu, naprawdę.Tyle razy już pisałam, że uwielbiam kiedy kot i pies się przyjaźnią.