Eeeee... ten... tego... czyżbym spaprała linka?

W każdym razie, właśnie tam Pancek przesiedział do wieczora. W końcu wylazł.
Z nim wypełzli też z czarnych dziur gdzie od soboty siedzieli zdekotyzowani Trójnóg i Burek.
Do 24.00 trwało zwiedzanie plus długie skoki wzwyż i w poprzek.
Po północy rozpoczęła się gonitwa z epitetami.
Ucichło koło 4/5 rano.
Niesławną trójcę widziano o 6 rano kiedy przemykała w kierunku misek/kuwety.
Wszyscy byli cali.
M. obiecuje że jak dzisiejszej nocy harce się powtórzą wyłapie wszystkich i poobrywa ogony
