Ogłaszam wszem i wobec, że nie lubię Marty - marta-po.
Najpierw dzielnie odchowała, karmiąc butelką, masując brzuszki i matkując im strasznie, cztery przecudnej urody maluszki, a teraz zaprezentowała je w tym oto wątku:
viewtopic.php?f=13&t=144676Są tam dwa śliczne czarnuszki o oczkach, jak złote iskierki, ktore ciekawsko spoglądają w obiektyw aparatu, szukając nowych kochających domków. Jedno z nich to dzieweczka, która koncert mruczando zaczyna na sam widok człowieka. Nic zresztą dziwnego, kiedy ten, dzięki Marcie, kojarzy się jej wyłącznie z samym dobrem, pełnym brzusiem i całym morzem miłości. Drugi czarnulek, to ciekawski i żywiołowy chłopaczek. Trzymiesięczne źródełko energii i radości.
Jest też krówek-pingwinek, o malowniczym pysiu, pięknie poznaczonym łatkami. Ma takie rozmarzone spojrzenie, że można się w nim zakochać. Wygląda słodziutko, ale kryje się w nim także typowa dusza małego psotnika. To radosne zwierzątko zasługuje na najlepszy domek na świecie. Mam sentyment do czarno-białego umaszczenia u koteńków. Nie opowiadałam Wam jeszcze o Filemonie i Franciszce? To moje kocie aniołki, które czekają na mnie w niebie. Razem z nimi czeka też Florian - TŻ.
Jeśli będziecie chciały, opowiem.
Wracając jednak do sprawy okropnej Marty - to wśród tych szkrabów jest również magiczne połączenie moich kocich fascynacji - stworek, który wgląda, jak skrzyżowanie ruska z norwegiem. No, przynajmniej dla mnie tak wygląda. Zakochałam się na zabój w grafiotwym kolorze przedłużonego futerka i oczach naznaczonych, jakąś szczególną kocią mądrością. Gdybym miała pracę, to już bym go kradła z genialnej woliery, której także Marcie zazdroszczę. Ale nie mam.
Ja chcę tego kota! Wiem, podoba mi się ich zbyt wiele. Każdy kot i każdy pies ma dla mnie w sobie to COŚ. Ale grafitkowy młodzieniec chyba na dobre złamie mi serce. Owszem, wiem, że dramatyzuję.

Ale jestem tylko kobietą.

Jakże idealna byłaby moja rodzina z Łezką ilgatto i grafitkiem marta-po. Mam oczywiście na myśli całokształt: kochająca Zuzia, humorzasta Ghana, eteryczna Brawurka, żywiołowa Gaja, głupiutka Primka, czarująca Łezka i arystokratyczny Grafitek. No i jakiś TŻ (może być jakikolwiek

), który by mnie z tym wszystkim chciał. Bo mój to tylko w czoło się póka.
