Jeszcze raz dzięki, że jesteście.
ASK@, piszesz o zabawce to przypomniało mi się spanko Puni, wprawdzie trochę inna historia
Punia po śmierci przez trzy kolejne noce śniła mi się, w moim śnie biegała za piłeczką. W jednym ze snów pytałam się męża jak to możliwe, że Punia po śmiertelnym zastrzyku żyje i biega. Po tych snach wydawało mi się, że przynajmniej w minimalnej części byłam spokojniejsza. Aż którejś nocy obudziłam się i zdałam sobie sprawę, że Punieczka nie umierała na swoim spanku, miała tylko kocyk. Spanko cały czas było w łazience a ja nie miałam odwagi je schować. Nie spałam już do rana i znowu cały potworny ból wrócił, wyrzuty sumienia, że nie pamiętałam o spanku aby ją w nim położyć.
Spanko kupiliśmy jej po ostatniej operacji, bo w swoim starym spanku nie potrafiła się wygodnie położyć, było to ważne zwłaszcza jak musiała leżeć kilka godzin pod kroplówką.W spanku tym cierpiała po operacji, to spanko tak zacięcie obgryzała.
W sumie jak teraz sobie wszystko przypominam co wiązało się z tym spankiem to już nie jestem taka pewna czy ona chciałaby je mieć w tej ostatniej drodze, nawet w ostatnich godzinach wolała inne miejsca do spania, nawet kuwetę. Poszłam do łazienki, zawinęłam spanko w kilka reklamówek i wyniosłam do komórki, nie chcę go widzieć i nie chciałam aby Gin, Tosia lub Luna się w nim kładły bo ono kojarzy mi się z cierpieniem. Może dobrze, że w tym dniu o nim zapomniałam, ale w tej nocy byłam przerażona, że tak się stało.
Wiedziałam, że będę musiała się z Punią pożegnać ale nie przypuszczałam, ze to będzie tak bolało. Jeszcze te buziaki, które mi dała na koniec

Punia była obolała ale całkowicie przytomna jak umierała i to jest dla mnie bardzo trudne, bardzo...
Tak jak już pisałam, tak, byłoby mi łatwiej gdyby Punieczka nie potrafiła już wstać, oczywiście wstawała już z trudem ale wstawała i powolutku potrafiła przejść do kuwety. Tak, tak wiem, to mi by było łatwiej a liczyło się to aby nie dopuścić do większego cierpienia Puni.
Gin i Tośka też widzą, że jest inaczej. Gin zawsze zasypiał u mnie w nogach ale zanim się tam położył to przychodził do mojej poduszki powąchać Punię, teraz chodzi wieczorem naokoło mojej głowy i zanim położy się w nogach to wącha, szuka i miauczy. Tosinka stała się taka wycofana. Gin jest młodziutki i Lunka jest dla niego najlepszym chyba prezentem, a Tośka nie potrafi się bawić, niestety nigdy nie potrafiła bawić się z innym kotem
Czyli kolejna noc bez Puni, a teraz już wszystkie będą takie. Przytulam w nocy jej poduszkę ale to za bardzo nie pomaga.
Wczoraj mój mąż zrobił foty Gina i Luny abym się trochę uśmiechnęła, wstawię je ale nie teraz.