Wróciłam.
Wieści dobre - ujemna białaczka i FIV, drut wyjęty, ale tylko jeden. Drugiego wyjęcie oznaczałoby wiercenie w kości i znowu dziurę, więc doktor postanowił zostawić. O ile nie będzie odczynu to zostanie tak forever.
Mniej dobrą wiadomością jest szew, którego nie może sobie zdjąć

Dostał kołnierz, ale mimo wielkiej jeszcze senności już się z nim bije. Nie wiem co zrobić, może jakiś sweterek?
Zdjęcie szwów za tydzień, antybiotyk w niedzielę.
Narazie jest biedniutki, ale w nagrodę dostał dostęp do całego strychu
