Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 01, 2007 1:47

Ojej... Caty... ale to chyba nie jest koniec opowieści o Złociejowie..?

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Czw lis 01, 2007 9:20

Skądże ! Tylko Zaduszki i rodzina i...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lis 01, 2007 18:45

jasne jasne :) Ja pytałam raczej dlatego, że dzieci wyjeżdżają.. i lato się kończy..

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Czw lis 01, 2007 21:10

Właśnie wróciłam z cmentarza :

Pozdrowieni niech będą żywi,
co strumieniem poprzez cmentarz płyną,
kiedy płomień na wietrze się krzywi
i dokoła pchnie jedliną...

Z nas początek biorą smukłe brzozy
w kulach czszek kiełkije przedwiosnie,
i nijakiej nie ma w nas grozy
trwamy wiecznie, spokojnie, bezgłosnie...

Pozdrowieni niech będą zywi
których smutek żre niepotrzebny
płyty grobów pielęgnuja troskliwie
a my zywot pędzimy podniebny...

Pozdrawiamy was jak najczulej
my, podziemnych włości gospodarze
gdy chryzantem najeżone kule
przynosiecie nam tej nocy w darze...


tak mi się napisało, jak stałam w korku ...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lis 01, 2007 21:12

caty- piekne Obrazek
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Czw lis 01, 2007 21:16

Skarb po raz drugi


- Martynka !
- Mama !
Zawołały jednocześnie Bajanna i Weronika.
Szczupła blondynka postawiła obok drzwi torbę podróżną i serdecznie ucałowała pomarszczone policzki Bajanny.
- Mamo, pokażę ci bibliotekę i bratki Kociamy i …
- Dobrze, córeczko – powiedziała mama i Weronika dostrzegła, że mama uśmiechała się, ale oczy miała smutne – dobrze, ale najpierw chciałabym porozmawiać z ciocią Anną…
- Z Bajanną – poprawił ją Filip.
- Z Bajanną.
Bajanna spojrzała na dzieci, pomyślała chwilę, po czym zdjęła z pieca koszyk, z którym zwykle chodziła po zakupy.
- My porozmawiamy, a wy przebiegniecie do Tekli po sok malinowy – powiedziała.
Dzieci wybiegły z kuchni, ale na ganku Weronika nagle zatrzymała się i zmarszczyła brwi.
- Zaraz, zaraz – powiedziała. – Przecież w spiżarni JEST sok malinowy…
Filip postawił koszyk na schodach, zdjął buty i na palcach podszedł pod kuchenne drzwi. Przyłożył ucho do szpary i zaczął nasłuchiwać.
- Projekt wycofano – Filip rozpoznał głos mamy – Obiekt poszedł do rozbiórki, a szkoda…Niby tylko stara ujeżdżalnie, a jednak…
- Świata nie zmienisz…- odparła z zadumą Bajanna. – Zabytków sporo, a ty, jako architekt., konserwator…
- Są młodsi – powiedziała mama. – Dostają stypendia, granty…Ale cóż, trzeba będzie szukać. Oszczędności wystarczą na jakiś czas, i może coś się trafi…Ale samochodu nie utrzymam, Filipa z angielskiego wypisałam, Weronikę z lekcji tańca też. Najtrudniej będzie im o tym powiedzieć…
- Pieniądze….- mruknęła Bajanna. – Zawsze tylko pieniądze…
Skradający się pod kuchennym oknem Bajanny Dziadek Ramol drgnął.. Właściwie nie miał zamiaru podsłuchiwać, chciał tylko sprawdzić, kim była szczupła blondynka w eleganckim kostiumiku, która przyszła piechota od autostrady i zadzwoniła do furtki przy ulicy Dobrych Czarów…a tu masz…od razu mowa o pieniądzach. Dziadek Ramol od pewnego czasu podejrzewał, że ilość skrzyń wydobytych z piwnicy starej szkoły nie za bardzo mu się zgadzała…Książki znajdowały się tylko w ośmiu skrzyniach, zaś dziewiąta, najmniejsza, zniknęła w tajemniczy sposób. Co prawda Dziadek Rupol wspominał, jakoby Burmistrz chował coś do bagażnika swego samochodu, ale równie dobrze mógł być to zapas kremówek.
- Kremówki ? W takim dużym pudle ? – zaprotestował Dziadek Rupol , ale dziadek Ramol tylko wzruszył ramionami.
- Nie jestem pewna – powiedziała powoli Bajanna – ale burmistrz wspominał o Dworze Złociejowskich…Nie wiem dokładnie, co mówił, bo nie mówił do mnie, tylko do Tomka od Molicy…
- Do kogo ? - przerwała jej mama Filipa i Weroniki, ale Bajanna machnęła ręką.
- To takie nasze… - Bajanna odstawił na bok filiżankę. – Ale chyba chodziło mu o …najlepiej będzie, jeśli porozmawiasz z nim osobiście.
Mama Weroniki i filipa wybiegła z domu tak szybko, że nie zauważyła ani stojącego przy drzwiach syna, ani Weroniki skulonej obok schodów, ani Dziadka Ramola pospiesznie ukrywającego się za krzakami.
- Mamo ! – zawołała Weronika, ale obcasy mamy tylko zastukały po chodniku i jasnozielony kostium zniknął za zakrętem.
- A gdzie sok ? - zapytała żartobliwie Bajanna zaglądając do pustego koszyka.
- W spiżarni – odpowiedział Filip.- Dzisiejsze dzieci są trochę mądrzejsze, niż sto lat temu.
- Dobrze, że Tekla tego nie słyszy – powiedziała Miaulina zgrabnie przeskakując przez wystające z krzaka nogi Dziadka Ramola.
- Nie słyszy CZEGO – zapytał Babcia Tekla stawiając na schodach koszyk pełen świeżych warzyw. – Idę do Luizy z jarzynką. Kazałam się jej wczoraj zważyć i przybyło jej pół kilo .
- To pięknie – Bajanna uśmiechnęła się i włożyła do koszyka połówkę domowego chleba. – A ty wiesz –, że chyba nam mieszkańców przybędzie ? – dodała nieco ciszej spoglądając na Filipa i Weronikę.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lis 03, 2007 8:30

Miaulina dała wielkiego susa i pobiegła w stronę rynku aby oznajmić nowinę dużemu, grubemu , czarnemu kotu Pacynki.
Mama Filipa i Weroniki wyszła z ratusza z zamętem w głowie.
- Za dużo tego jak na jedną osobę – jęknęła i przysiadła na ławce.
- Jak poszło ? – zapytała uprzejmie Miaulina sadowiąc się obok.
Mama Filipa i Weroniki chwyciła się oburącz za głowę.
- Spokojnie, to tylko stres…- powiedziała, ale szara kotka o miłym, okrągłym pyszczku nie miał zamiaru znikać, wręcz przeciwnie.
- Na początku to MOŻE wydać się trochę dziwne…- zaczęła Miaulina, ale mama Weroniki i Filipa zerwała się jak oparzona i pobiegła w stronę apteki.
Pani Wanda, starsza farmaceutka o fiołkowo-błękitnych włosach spojrzała na mamę ze zdziwieniem i podała jej łyżkę neospasminy.
- Nie chciałabym się wtrącać – rzekła, gdy mamie przestały trząść się ręce i kiedy minął atak histerycznego śmiechu – ale …
- Dziękuję, naprawdę dziękuję – wyjąkała mama i w pospiechu opuścił aptekę.
Spojrzała podejrzliwie na ławkę, ale nie było już na niej nikogo…
Bajanna i Babcia Tekla siedziały przy malutkim stoliku pod starą gruszą patrząc w karty.
- Tutaj – Bajanna postukała palcem w winnego asa – jest rządowy dom, a tu – wskazała na dziesiątkę dzwonek – tutaj są całkiem spore pieniądze. No i spełnienie życzeń.
Kiedy mama Filipa i Weroniki weszła do ogrodu, Babcia Tekla była już prawie pewna, że prognoza pogody Dziadka Rupola i kabała Bajanny to dwie rzeczy, którym można absolutnie ufać…
- Teraz tylko pozostaje problem mieszkania – powiedziała mama Weroniki i Filipa, którzy odtańczyli dziki taniec radości – Burmistrz powiedział, że po zakończeniu prac mogę zająć poddasze, ale do tego czasu…
- …do tego czasu zamieszkacie u mnie – powiedziała Bajanna składając karty. – Przynajmniej nie będę musiała sama odgarniać śniegu…
- Dzieci trzeba będzie zaraz zapisać do szkoły – dodała Babcia Tekla – i zorganizować przeprowadzkę.
Miaulina niepostrzeżenie wsunęła się do ogrodu. Towarzyszył jej jak duży, gruby, czarny cień kocur Pacynki.
- To jest Miaulina – powiedziała Babcia Tekla drapiąc kotkę pod bródką.
- Miałyśmy już przyjemność…- zaczęła Miaulina, ale widząc, że mama Weroniki i Filipa nagle blednie urwała i dokończyła – miau, mru, mru - mru.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lis 03, 2007 8:47

Aha - proszę chętnych o ustawienie sie w kolejce po WIERSZE Z PAZURKIEM
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lis 03, 2007 15:27

Ja pierwsza :!: ja :!: :!: :!:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lis 03, 2007 18:21

Babie lato


Złociejowski cmentarz leżał na wschodnim skraju miasteczka, nieduży czworobok szczelnie okolony wysokimi tujami, ponad które wyglądała biała wieżyczka kaplicy, z sygnaturką na szczycie.
Babcia Tekla weszła przez uchyloną bramkę, spojrzała na rosnącą między grobami trawę, którą z iście angielskim zapałem pielęgnował kościelny i przez chwilę zastanawiała się, czy nie zdjąć butów i nie wejść w samych tylko skarpetkach, lub boso.
Roześmiała się cicho ze swojej dziecinnej głupoty i wyszukując pod stopami kamienie poszła wprost do grobu nauczyciela.
Rękawem żakietu zmiotła z płyty pierwsze pożółkłe liście i przysiadła na drewnianej ławeczce w taki sposób, aby nie siedzieć plecami do grobu Eweliny.
Wyjęła z koszyka okrągłą woskową świecę, z tych, jakie co roku przed Dniem Zmarłych rozdawała przyjaciołom Bajanna.
Świeca miała kształt złocistej kropli, a knot starannie skręcony był bawełnianej przędzy w brązowym kolorze.
Ustawiła świecę na jednej ze stron kamiennej książki, leżącej na płycie z jasnego piaskowaca i powoli, z namaszczeniem zapaliła zapałkę.
Płomyk lekko zachwiał się na wietrze, ale nie zgasł.
- Dzień dobry panie profesorze – powiedziała Babcia Tekla gładząc kępkę mchu rosnącą tuż koło jej nogi.- Przepraszam, że tak długo nie zaglądałam, ale zlecił mi pan opiekę nad Moli…nad Luizą; więc informuję pana, że wszystko jest w porządku
Na pewno wie pan o wszystkim, ale nie zaszkodzi, jeśli jeszcze raz opowiem wszystko.
Ruda wiewiórka zeskoczyła z rosnącego nieopodal modrzewia i na jeden krótki moment przysiadła na kamiennym krzyżu, błyskając czarnymi paciorkami oczu. Uważnie przyjrzała się Tekli i znikła.
Babci Tekli przypomniało się, że gdy była tu poprzednim razem, w Dzień Wszystkich Świętych, po kamiennej książce biegał polny szczur dokładnie obwąchują wieniec z szyszek i jedliny, i nie zwracając najmniejszej uwagi na Teklę, schrupał jedno z nasionek, które wypadło na płytę.
- Jeśli to pan – powiedziała Babcia Tekla spoglądając w ślad za wiewiórką – to cieszę się, że pan przyszedł.
Odchrząknęła, poprawiła włosy i powiedziała :
- Biblioteka będzie otwarta na sam początek roku szkolnego, ale sporo ludzi zagląda już do czytelni. Niech pan sobie wyobrazi, profesorze, że było tam nawet dziecko ze Złejwsi…
Pana wnuczka radzi sobie doskonale i ma godnego pomocnika.
Zaczerwieniła się jak mała dziewczynka i dodała szeptem :
- Niech pan sobie wyobrazi, że pomaga jej wnuk mojego brata, miły chłopiec, chociaż jak na mój gust powinien zmienić fryzurę…ale skoro Luiza…to ja się nie wtrącam. Panie profesorze, tak mi się wydaje, że tak czy siak, będziemy rodziną…ale nic jeszcze nie jest przesądzone…
Wiatr poruszył gałęziami modrzewia i rozczochrany cień zamigotał na płycie.
- No i mamy nowych mieszkańców - powiedziała. – U Bajów zamieszka Martynka…pan powinien pamiętać jej matkę, i dwoje dzieci Martynki, Filip i Weronika.
Babcia Tekla uśmiechnęła się promiennie.
- Martynka poprowadzi prace konserwatorskie w dworku Złociejowskich . Złoto, które ukrył pan w dziewiątej skrzyni , zdaniem burmistrza wystarczy na wszystko…Więc również dom rodzinny Eweliny…
Babcia Tekla westchnęła. Przypomniała sobie szczupłą postać Eweliny, o łagodnych brązowych oczach, które z miłością patrzyły na nauczyciela pochylonego nad stosem zeszytów. Światło naftowej lampy obrysowywało złotym konturem jego profil i kładło się miękką smugą na jego jasnych włosach. Stojąca za oknem Tekla przesłała w głąb pokoju pocałunek i przymknęła oczy, wyobrażając sobie dotyk dłoni…nie śmiała nawet pomyśleć - warg – na jej czole.
- No proszę, panna Tekla – rozległ się za jej plecami dzwięczny głos – a myśmy właśnie rozmawiali o tobie..
Tekla drgnęła i odwrócił się.
Pani Ewelina ujęła nieruchomą dłoń zaskoczonej Tekli i poprowadziła ją do gabinetu, gdzie migotało światło naftówki.
Nauczyciel wstał odsuwając ciężki fotel.
- Widać ściągnęły cię nasze myśli – powiedział, a serce Tekli rozpłynęło się jak woskowa świeca.
- Siadaj, dziecko – Pani Ewelina wskazała Tekli miejsce przy stole i postawiła przed nią filiżankę czekolady.
Tekla ostrożnie, aby ani jedna kropla aromatycznego płynu nie upadła na śnieżnobiały, koronkowy obrus, podniosła filiżankę do ust.
- W związku z twoimi osiągnięciami w nauce – zaczęła powoli pani Ewelina – postanowiliśmy…
- Moja zona postanowiła …- wtrącił nauczyciel.
- …zająć się twoim wykształceniem. Na jesieni rozpoczniesz studia medyczne.
Tekla zamarła.
W głowie tłukła się jej tylko jedna, zupełnie bezsensowna myśl – nie upuścić filiżanki.
Pani Ewelina, zupełnie jakby czytała w jej myślach, wyjęła filiżankę z drżących dłoni Tekli i położyła jej ręce na ramionach.
- Będziesz wspaniałym lekarzem – powiedziała.
Babcia Tekla drgnęła. Potrzebowała dłuższej chwili, aby przypomnieć sobie, gdzie jest i uśmiechnęła się do wspomnień.
- Mój Boże – westchnęła – toż jakby to było wczoraj.
Babcia Tekla oparła się plecami o nagrobek Eweliny Złociejowskiej i przymknęła oczy.
Poczuła lekki zawrót głowy i delikatne ukłucie w piersi.
Odetchnęła głęboko i pogładziła chropowaty kamień.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lis 03, 2007 20:40

ja chcę do Złociejowa... tam jest tak ciepło i serdecznie... :1luvu:

na wiersze zapisałam się już w wątku na "koci- łapci" :mrgreen:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Nie lis 04, 2007 14:49

Ustaliłyśmy wczoraj z Kociamą, że my chcemy do Złociejowa :!:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 04, 2007 15:40

- Babciu – usłyszała czyjś głos i powoli powróciła ze świata wspomnień, w którym było jej tak dobrze, jak nigdy.
Uniosła głowę i spojrzała w ciepłe, brązowe oczy Molicy.
- Przestraszyłam się – powiedziała cicho Molica.
Babcia Tekla pogładziła szczupły policzek dziewczyny.
- To tylko babie lato –powiedziała. – Ptasi niepokój, wspomnienia, powroty w dawny czas.
Molica usiadła na ziemi obejmując rękoma kolana.
Przez chwilę siedziały w milczeniu słuchając koników polnych i skrzeczenia zaniepokojonej sroki.
Z trawy bezszelestnie wyszedł brązowy kot z czerwoną kokardą na szyi.
- A, tutaj jesteście – powiedział, wyskoczył na płytę nagrobka i zaczął myć sobie pysk.
…Bajanna dłuższą chwilę patrzyła za oddalającą się Teklą.
- Pewnie poszła na cmentarz – powiedziała patrząc na rude kocisko. – dzisiaj rocznica śmierci nauczyciela – dodała, a kocisko pokiwało ogromnym łbem.
Filip i Weronika najciszej jak się dało zbiegli ze schodów.
- A co wy się tak skradacie ? – zapytała Bajanna wyjmując z pudelka z przyborami do szycia szpulkę białych nici.
- Przyzwyczajamy się – powiedziała Weronika, a Filip uszczypnął ją w ramię.
Bajanna uniosła w górę brwi.
- Do czego się przyzwyczajacie ? – zapytała i pogroziła palcem Filipowi. – Nie szczyp siostry, dobrze ?
- Bo ona zawsze z czymś wypali, - bąknął zdetonowany Filip.
- Więc do czego się przyzwyczajacie ? – Bajanna ponowiła pytanie.
Weronika zaczerwieniła się.
- Bo…- zaczęła i na wszelki wypadek odsunęła się od brata – bo jak się mieszka ze starszą osobą…
Bajanna wzniosła oczy w górę a potem wysupłała z kieszeni fartucha dwa złote.
- W cukierni są lody, co farbują języki na niebiesko – powiedziała. – Idzcie i sprawdzcie to, bo jakoś nie chce mi się wierzyć.
Filip i Weronika wypadli do ogrodu zatrzaskując za sobą drzwi.
Bajanna spojrzała w wiszące w sieni lustro.
Zobaczyła dokładnie tą osobę, z którą witała się co rano – starszą, siwowłosą panią w okularach.
Chcąc nie chcąc musiała się z nią zaprzyjaźnić, choć czasami miała wrażenie, że ta pani i mała, figlarne dziewczynka zamieszkująca gdzieś na dnie jej serca to dwie zupełnie inne osoby.
Bajanna rzecz jasna starała się o tym pamiętać, ale czasami, kiedy znienacka udało się jej zobaczyć swoją twarz wyglądającą z ciemnej ramy odruchowo mówiła „dzień dobry”.
Wtedy rude kocisko znacząco chrząkało i Bajanna poprawiała włosy, aby nikt nie domyślił się, kogo ukrywa w sercu.
Mała dziewczynka często płatała jej figle, w zupełnie nieodpowiednich momentach . Na widok ślizgawki od razu MUSIAŁA ją wypróbować, i ABSOLUTNIE zawsze musiał mieć pod ręką malinowe landrynki…
Bajanna zdjęła z rękawa siwy włos i wyrzuciła go przez okno do ogrodu.
A potem głośno tupiąc poszła na górę przykleić odstający od ściany róg tapety.
…Kociama ustawiła na podłodze trzy miseczki i do każdej sypnęła garstkę karmy. Trzy różnokolorowe kociaki od razu zabrały się do jedzenia.
Kociama w tym czasie przyglądała się każdemu z osobna i zadecydowała, że kocię o rudej plamce na czarnym czółku zamieszka z Weroniką, rzecz jasna, jeśli rude kocisko Bajanny nie wyrazi dezaprobaty, bo i z tym należało się liczyć.
Koty kochały Kociamę prawie tak samo mocno, jak Kociama kochała koty. Nawet te, ltóre były zupełnie dzikie po pewnym czasie dawały się pogłaskać, a te, które były chore i musiały łykać rozmaite paskudztwa poddawały się temu bez protestu.
Mieszkańcy Złociejowa podejrzewali, że Kociama sama nie wie, ile kotów żyje w jej ogrodzie, ale najważniejszy z nich był Maciejek , który posiadał przywilej spania na kołdrze swojej pani i z którym w letnie wieczory, gdy nikt z przyjaciół nie wpadł na herbatkę, prowadziła długie rozmowy o wszystkim i o niczym.
- Jakoś wszyscy dzisiaj chodzą zamyśleni – powiedział Maciejek pakując się Kociamie na kolana.
Kociama zdjęła delikatną nic pajęczej przędzy z wąsów kota.
- Babie lato – powiedziała. – Jesień stoi u drzwi, ptaki odlatują, a polne myszy…
Maciejek oblizał się i poruszył wąsami.
- Nie znaczy, żebym nie był skłonny do refleksji – zamruczał, - ale te myszy…narobiłaś mi apetytu…
Spojrzał tęsknie na zbocze wzgórza, a którego zdążyło zniknąć już zboże i ziemniaki.
- …a z drugiej strony…- urwał i przetarł łapą ucho – z drugiej strony po tej aferze na urodzinach Tekli nigdy nie jestem pewien…
- Ach, Maciejku – roześmiała się Kociama i niepostrzeżenie otarła łzę wzruszenia. A Maciejek, jak zwykle, udał, że niczego nie widzi
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lis 04, 2007 23:08

Obrazek

No komputer naprawiony i sie naczytałam :D
Dziekuję Caty

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon lis 05, 2007 11:31

Moja InkaPigulinka i Mijeczka Kociamy jak najuprzejmiej pytają, czy i dla nich znajdzie się choć kawałeczek miejsca do mruczenia w Złociejowie....

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], puszatek i 16 gości