Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc

Był wykastrowany jak go znaleźli, dlatego od zawsze o tym myślę. Że musiał mieć dom, skoro ktoś go wykastrował i był taki bliski dla ludzi. Ale został znaleziony zapchlony, kleszcze, brudny, wygłodzony, z atakami padaczki, więc na pewno przez jakiś czas nie miał schronienia. Dzięki za odpowiedzi, wraca do mnie wciąż w myślach i w pustych miejscach, gdzie lubial przebywać

Blue czy niedokrwistość mogła być od nerek skoro parametry nerkowe w wynikach badań miał w porządku? To mnie jeszcze nurtuje... Proszę daj znać.

A tak na marginesie - nie znacie kogoś, kto chciałby adoptować młodego kocurka? Dorcia44 z Warszawy właśnie złapała, bo miał złamany ogonek, kotek uroczy, oswojony, czarny z białymi dodatkami, jest w lecznicy, ale trzeba będzie go wypuścić na mróz, bo nie ma dla niego domu...
Szkoda go, wklejam na rózne wątki, może akurat ktoś będzie słyszał o chętnych do adopcji?
viewtopic.php?f=1&t=179553&start=4140

karpik88 pisze:Blue czy niedokrwistość mogła być od nerek skoro parametry nerkowe w wynikach badań miał w porządku? To mnie jeszcze nurtuje... Proszę daj znać.

Raczej nie. Różnie może być, czasem jakiś proces mocno niszczy nerki ale one dają jeszcze radę wydolnościowo choć są bardzo uszkodzone, jednak skoro kreatynina i mocznik były ok przy silnej niedokrwistości (to bardzo utrudnia pracę nerek) to raczej jej przyczyna leży gdzieś indziej. U kota dodatniego, po wykluczeniu hemobartonelozy i nowotworu, przewlekłego krwawienia najprawdopodobniej w szpiku lub silnej autoagresji.

Dzięki Blue za odpowiedź. Znajomy twierdzi, że skoro podawałam kotu encorton od roku na jelita, dawka 5mg później 2,5 mg co kilka dni, to steryd uszkodził mu nadnercza i stąd ta niedokrwistość. Nerki nie produkowały jakiegoś enzymu. Nie chce mi się w to wierzyć dlatego pytam.

Z tego co mówisz to on naprawdę miał silny organizm

przy takim niedotleneniu, biochemia wyszła mu bardzo dobra. Tym bardziej mi Go szkoda, bo mógł jeszcze żyć

Jolabuk5 oby kotek znalazł dobrego kompana na życie w postaci dobrego człowieka.

karpik88 pisze:Dzięki Blue za odpowiedź. Znajomy twierdzi, że skoro podawałam kotu encorton od roku na jelita, dawka 5mg później 2,5 mg co kilka dni, to steryd uszkodził mu nadnercza i stąd ta niedokrwistość. Nerki nie produkowały jakiegoś enzymu. Nie chce mi się w to wierzyć dlatego pytam.

Z tego co mówisz to on naprawdę miał silny organizm przy takim niedotleneniu, biochemia wyszła mu bardzo dobra. Tym bardziej mi Go szkoda, bo mógł jeszcze żyć

Miał bardzo silne ciałko i wolę życia, to prawda

Nie bardzo rozumiem tok myślenia Twojego znajomego, przewlekła sterydoterapia może wpłynąć na pracę nadnerczy, dlatego nie powinno się odstawiać wtedy sterydów nagle - ale objawy ew. kłopotów na tym tle są całkiem inne, może pojawić się niedokrwistość, ale nigdy skrajna i to nieregeneratywna za to często - silne pogorszenie parametrów nerkowych - ale bez ich choroby (zmniejszony przepływ krwi przez nerki - efekt jatrogennej choroby addisona). Gdy doda się do tego niedokrwistość taką jak u Twojego kocurka to wyniki powinny być jeszcze gorsze, bo nie dosyć że przepływ mniejszy (powiększony przez to że gdy kot ma silną anemię to organizm dodatkowo zmniejsza przepływ krwi przez nerki żeby zapewnić tlen dla mózgu i serca) to jeszcze rozrzedzoną mocno krwią. Niedoczynność nadnerczy ma inny przebieg niż to co się u Was działo.
Nadnercza są umieszczone na nerkach ale nie mają wpływu na produkowanie przez nie erytropoetyny.

Blue dziękuję raz jeszcze za wyczerpująca odpowiedź. Wychodzi na to, że faktycznie to białaczka. Szkoda tylko, że lekarze leczyli objawy. Zapalenie jelit nawracające, uszkodzone zeby, zapalenia dziąseł, to wszystko były objawy białaczki. Może wtedy gdyby ktoś wykonał test, to virbagen by zadziałał. Miałaś rację Blue, białaczka podgryzała go od dawna

Dzisiaj pierwszy raz od dawna wyszłam na chwilę do sklepu. Przypadkowo przeszłam obok półek z karmami dla zwierząt. Poryczalam się

to normalne tak przeżywać?

Każdy inaczej i w innym czasie przeżywa żałobę więc trudno mówić co jest normalne a co nie jest. Ty na dodatek jesteś w czasie burzy hormonalnej więc możesz reagować wyjątkowo emocjonalnie na wszystko.
Masz do tego prawo.

Oczywiście, że normalne. Każdy przeżywa inaczej, jak pisze zuza. Zależy to od wielu rzeczy.

karpik88 pisze:Blue dziękuję raz jeszcze za wyczerpująca odpowiedź. Wychodzi na to, że faktycznie to białaczka. Szkoda tylko, że lekarze leczyli objawy. Zapalenie jelit nawracające, uszkodzone zeby, zapalenia dziąseł, to wszystko były objawy białaczki. Może wtedy gdyby ktoś wykonał test, to virbagen by zadziałał. Miałaś rację Blue, białaczka podgryzała go od dawna

Dzisiaj pierwszy raz od dawna wyszłam na chwilę do sklepu. Przypadkowo przeszłam obok półek z karmami dla zwierząt. Poryczalam się to normalne tak przeżywać?

To normalne, to wraca z różnych niespodziewanych momentach czasem wiele czasu od samego zdarzenia, to świadczy o tym jak bardzo byliście ze sobą zżyci, jak wiele dla siebie nadal znaczycie :1luvu:

karpik88 pisze:Dzisiaj pierwszy raz od dawna wyszłam na chwilę do sklepu. Przypadkowo przeszłam obok półek z karmami dla zwierząt. Poryczalam się to normalne tak przeżywać?

Oczywiście że normalne i... zdrowe.
Pewnie pomagają Ci w tym hormony po porodzie, łatwiej wtedy o płacz - ale po śmierci ukochanego zwierzęcia, szczególnie gdy poprzedzona była tak traumatycznym okresem, takie reakcje są zupełnie naturalne. I pomagają.

Teoretycznie tak, hormony, itp. ale mi smutno "tylko" z powodu Cezarego. Wejdę do łazienki płacze bo tam się wylegiwal i nazwałam łazienke sauna dla Cezarego. Otworzyłam szafę, a tam pełno saszetek, past dla niego, które pozamawialam. I dużo innych sytuacji, które wywołują smutek. Strasznie Go brakuje, bardzo, bardzo...

Swoją drogą jeśli ktoś z was, lub znacie kogoś kto potrzebuje karmę mokra, to dajcie znać, wyślę za darmo. Nie ma tego wiele, ale pewnie komuś się przyda.

Diagnostyka w Rzeszowie też leży. Cezary od 3 lat był leczony objawowo, a nikt nie wpadł by zrobić testy

Karpik, czy dobrze skojarzyłam, że jesteś gdzieś z Rzeszowa? CHyba z tego terenu jest też Fatka, która dokarmia całą bandę działkowców, na pewno przyda się jej.

maczkowa, tak z Rzeszowa. Jak można się z nią skontaktować?

karpik88 pisze:maczkowa, tak z Rzeszowa. Jak można się z nią skontaktować?

moze pw napisz? Jest też tu jej watek
viewtopic.php?f=46&t=173969

Bardzo mi przykro z powodu Kitku - współczuję szczerze. Podczytywałam wcześniej i miałam nadzieję, że jednak nagle zacznie iść ku dobremu, wbrew wszystkiemu.

Co do karmy, maczkowa dała mi cynk - chętnie przyjmę dla działkersów, one teraz potrzeby jedzonkowe mają duże. Ja z Kolbuszowej, nie będę w najbliższym czasie w Rzeszowie, więc jeżeli w grę wchodziłaby wysyłka(np. Inpost), opłacę jej koszt.

Diagnostyka w Rzeszowie też leży. Cezary od 3 lat był leczony objawowo, a nikt nie wpadł by zrobić testy

a mogę wiedzieć gdzie leczyłaś? Ja raczej z miejscowych wetów korzystam, ale zdarzało się, że musiałam wozić kitku do Rzeszy i nie wykluczam, że kiedyś jeszcze się zdarzy.

Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc

Kto przegląda forum