Rzeczywiście, chyba było lepiej, bo po powrocie od lekarza Teresia zjadła całkiem sporo mięsa.
Musiała poczuć głód i pomimo sporej rany w pyszczku chyba się nasyciła.
Przed 17.00 przyszły wyniki
Tereska po raz pierwszy miała zakładany wenflon. 3 osoby ją trzymały, jedna wkłuła igłę.
Nie wiem, jakby to się skończyło, gdyby Tereska poruszyła wtedy łapką, którą jedna z wetek przytrzymywała, drugą wkłuwała.
Bałam się, że serce jej nie wytrzyma z przerażenia.
Wrzaski i konwulsyjne wyślizgiwanie się z kaftana bezpieczeństwa były także rano (2 razy wydostała się z solidnie zasuniętego).
Teraz przez jakiś tydzień będzie kroplówkowana i zrobimy antybiogram.