Racja - to w dużym stopniu kwestia przyzwyczajenia. Dlatego ważne, żeby kota nie uczyć jeść jednego smaku i co gorsza jednego producenta, bo jak wycofają z rynku... i dlatego też uważam, że każdego (lub prawie) kota można przestawić na dowolne jedzenie.
Jak pierwszy raz dałam Magnolii cały sosik Miamora z kawałeczkiem mięsa, to zjadła cały sosik i oblizała z niego mięsko. Na drugi raz już zostawiłam kawałek mięska i pokazałam, że to się je - więc oprócz zjedzenia sosiku zjadła też mięsko. Spiruliny z początku nie chciała powąchać - teraz jak nie dodam kawałka masła spirulinowego (wygląda jak sama spirulina, bo jest mało masła, a dużo spiruliny), to tak patrzy "a zielone gdzie?". Zresztą kocia mama po kolei uczy koty, co się je... gorzej, jak tę mamę bardzo wcześnie straciły - wtedy raz, że z jedzeniem problemy, ale też bardziej nerwowe i wszystkiego się boją

Magnolia jest żywym przykładem.
Kiedyś lubiła gourmeta czy shebę (jak miała strajki głodowe, to zanim ustalono przyczynę, to dostawała to, żeby cokolwiek jadła) - teraz to powącha i patrzy jakbym ją chciała otruć (śmieję się, że detox przeszła i dlatego nie chce).
Dobra karma to ważna rzecz, ale bez porcji zabawy w polowanie i powietrza (choćby wciąganego przez uchylone okno), a do tego możliwości skakania i schowania się w ciemnym cichym miejscu ciężko o szczęśliwego zdrowego kota... tak jak człowiekowi, który siedzi tylko przed tv najlepsze jedzenie nie pomoże.
A co do czytania etykietek - niestety masz rację

na tym właśnie żerują koncerny. Jak de Francji robiono badania jednego jogurtu, to się okazało, że zawartość mleka było bliska zero. W Polsce mogą więcej bzdur pisać - w niektórych krajach już to ograniczają, np. we Francji nie mogą pisać o super właściwościach bakterii jogurtowych X do czasu, aż przedstawią wiarygodnie badania potwierdzające to działanie. Zresztą... jakiś czas temu oglądałam w tv reklamę pewnego samochodu, a mój ojciec (mechanik) aż się spienił jak można taki kit cisnąć; no to pytam go, o co chodzi, a on mi na to, że wymieniają w super cechach układ, bez którego samochód nie byłby w stanie skręcać i od kilkudziesięciu lat każdy samochód to ma. No ja tak mam czytając reklamy np. komputerów czy żywności. Ale niewiedza kosztuje - często nei tylko pieniądze, ale i zdrowie

...