Magnolia i znajomi...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 30, 2013 9:41 Re: Magnolia i znajomi...

O, witam Mamrociku drogi :D Magnolcia się cieszy z nowych znajomych :mrgreen:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon wrz 30, 2013 11:28 Re: Magnolia i znajomi...

gpolomska pisze:O, witam Mamrociku drogi :D Magnolcia się cieszy z nowych znajomych :mrgreen:

:mrgreen:
doborowe towarzystwo widzę tu!

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Pon wrz 30, 2013 11:36 Re: Magnolia i znajomi...

Ostatnie 2 foty to juz sytuacja, w ktorej - w wypadku Mopika - szykowalbym plastry i wode utleniona. Mowa ciala wymowna - wez te lape, bo odgryze! Przy czym on by zaraz przeszedl od slowa do lapo- i zebo- czynow.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4813
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 30, 2013 12:26 Re: Magnolia i znajomi...

Ja nie szykuję plastrów i wody utlenionej (po niej mi się goi gorzej niż jak nic nie zrobię) - w apteczce mam octenisept (nie tylko dezynfekuje, ale też przyspiesza gojenie) i nieraz używam; za te zdjęcia na prawej ręce /na zdjęciu jest lewa/ mam lekki ślad po zębach i kilka rys oraz dziurkę jak jednym pazurkiem głębiej poszło - jak widzisz Magnolcia aż tak się nie różni od Mopika, tylko ma mniejsze zęby i mniejsze pazury, bo jest mniejsza ;) w twarz też mi już z pazurów przylała :D tylko ona malutka jest, a Mopik to inna skala kota, więc i obrażeń.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon wrz 30, 2013 13:50 Re: Magnolia i znajomi...

No w twarz to jeszcze od niego nie dostalem, moze dzieki temu, ze on preferuje atak totalny (wgryzanie sie i 4 lapy pracuja naraz) wiec w twarz raczej trudno to zorganizowac. Co innego w reke. Ale musze przyznac, ze jednak bardzo mocno sie ustatkowal w ostatnim roku - sznyty sa incydentalne, najwieksza to mi zrobil niechcacy w trakcie zabawy (mija chyba miesiac a ja ciagle mam te sznyte... cholera, to juz nie sznyta, a normalna blizna 0_0, dopiero teraz to widze... mam nadzieje, ze przyblaknie... [na wewnetrznej stronie lokcia z 8 cm]), a tak to raczej tylko pojedyczne slady niewarte wzmianki. Zone tez gryzie znacznie rzadziej, niz kiedys.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4813
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 30, 2013 13:55 Re: Magnolia i znajomi...

A te 4 łapy to wiem co to... kotuś np. leży na pleckach i głaskaj mnie po brzuszku - głaskasz, kotuś zadowolony i nagle w ułamku sekundy bez ostrzeżenia pazury wszystkich 4 łap masz wczepione w rękę, a ząbki kąsają, przy czym kotuś sprawia wrażenie jakby w jakiś amok wpadł :roll: Magnolia zawsze była silna, ale na BARFie jeszcze się zrobiła silniejsza; no i jakby tak wyczuła na nogawce spodni, że jakiś kot się otarł... potrafi biegać, wrzeszczeć, łapać za kostkę (obłapi 4 łapami jak drzewo i zatopi pazury w skórze) i gryźć :evil: dlatego jak się wchodzi do domu, a istnieje podejrzenie posiadania zapachu jakiegoś zwierza na spodniach, o sprint do łazienki się przebrać zanim kotuś w furię wpadnie, bo coś poczuł i jest zazdrosny :evil:
Ostatnio edytowano Pon wrz 30, 2013 13:58 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon wrz 30, 2013 13:57 Re: Magnolia i znajomi...

Mi to mowisz? :)

Ja kiedys tak wlasnie unioslem kota "wzartego" w moja reke i go solidnie ugryzlem (w kark), co go bardzo zdumialo, a i tez chyba nieco zabolalo, a ja potem plulem pol godziny kocia sierscia. Przez jakis czas mialem spokoj z atakami.

Tzn. unioslem reke z wczepionym kotem i uzarlem go. Niech sobie nie mysli, ze tylko on moze.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4813
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 30, 2013 14:00 Re: Magnolia i znajomi...

No ja reaguję tak, że zaczynam bardzo spokojnie gadać, głaskać po łebku i... kotuś się zawiesza, nie wie co jest grane i puszcza. I sekundę później strzela baranki, traktorzy ugniatając łapkami... jakby co najmniej chciała sprawdzić, jak dużo mi może zrobić i czy na pewno nie oddam, a będę kochać pomimo wszystko. Ale rzadko jej się to zdarza - z początku co chwila za byle co dostawałam łomot - pacnęła i siup pod łóżko. Może rzeczywiście była co nieco dzika... ale to dobry miły i grzeczny kotek... taki kochany diabełek ;) no i łezki potrafi ocierać łapką ;)

A od strzału w twarz kilka dni były ślady na nosie, brodzie i na szyi (bo jej łapka zjechała na końcu) - i tłumacz człowieku ludziom, że to kot :evil: nawet nie pamiętam za co to było. Ale jak zobaczyła, ze krew leci i mi smutno, to łebkiem baranki jakby chciała przeprosić. Magnolcia. Kot wyjątkowy.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon wrz 30, 2013 14:15 Re: Magnolia i znajomi...

po trzydziestu paru latach z kocięciami w domu stwierdzam, że maupowate,mendowate oraz, że córami szatana są głównie kocice. w przeglądzie kilkudziesięciu sztuk widać słodkość i spolegliwość kocurków, również tych niekastrowanych, oraz wyjątki w postaci dosłownie kilku sztuk kocic, które ze spokojem i miłością korzystają z mojego i kotów towarzystwa. reszta ( obecnie 4 takie mendy na stanie) to jakaś masakra piłą mechaniczną :mrgreen: :ryk: :ryk:

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Pon wrz 30, 2013 14:20 Re: Magnolia i znajomi...

No co Ty... przecież one to takie aniołki słodkie i kochane - tylko czasami mniej cierpliwe i bardziej dobitnie tłumaczą tym niepojętnym dużym, o co im chodzi :twisted:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon wrz 30, 2013 22:46 Re: Magnolia i znajomi...

Boże, co za dzień :strach:
Szalejące koty, maślanka na głowie (mojej).
Dobrze, ze już noc...

Magnolia jak zwykle przepiękna :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 01, 2013 7:43 Re: Magnolia i znajomi...

Maślanka na głowie? Czy to dzieło diabląt?


A Magnolcia... ma już generalnie domowników gdzieś - zero reakcji jak chodzą, a co najwyżej obrzuci wymownym spojrzeniem jeśli zachowują się nie jak jakby sobie życzyła (np. stoją zasłaniając widok na coś czy za głośno rozmawiają itd.). Na gości reaguje "no niech będą - ale najlepiej jak sobie pójdą". Jeszcze tylko lodówki sama nie obsługuje, ale szafki to sobie już otwiera jak i kiedy chce. No i kiedyś jak był hałas jakiś gdzieś, to kotuś w drugą stronę - teraz jakikolwiek hałas, to pierwsza biegnie sprawdzić, co to. Oczywiście to jest kot towarzyszący - nawet to łazienki czy WC się za mną pcha - siedzę w wannie, to ona na pufie drzemie; idę do wc, to ona się rozkłada jak dywanik u stóp i czeka. Jedynie jak śpi, to nie chodzi za mną wszędzie (o ile ma mnie w zasięgu słuchu, bo jak wyjdę z domu to nie śpi, tylko najpierw szuka mnie po całym domu /Mokate robiła tak samo/), a później siedzi pod drzwiami i czeka. Oczywiście jak mnie nie ma trochę, to od mamy grzecznie jedzonko zjada i głaskać się daje... ale jak tylko wrócę, to ósemki pomiędzy nogami przez pół dnia (bo przecież nie widziała mnie kilka godzin) i tylko "mry mry mry" popychając łebkiem. To jest taki wdzięczny milutki kotek (tylko czasem lekko diabelny :D), że nie wiem - każdy kto przychodzi mówi, że taka śliczna i milutka (bo do gości nie idzie się głaskać, ale siedzi i mierzy ich wzrokiem góra dół - i tak potrafi kilka minut, po czym z gracją wstaje i udaje się do jakiegoś ulubionego miejsca podrzemać).

Jak sobie pomyślę, że gdyby nie DT u Fifi, to Magnolka mogłaby już za TM biegać... straszne. Znalazłam pierwsze fotki u Fifi i to Dzisiaj z Magnolią lepiej, nic nie wymiotuje ;-) widocznie wczoraj się przejadła... dałam jej mało, ale może nawet to "mało" jak dla niej było za dużo... Ma apetyt, powiedziałabym nawet WILCZY!!!! Do tego stopnia, że nie pozwoli nałożyć na miskę, a jak nałożę to nie gryzie tylko pożera....... chyba baaaaardzo głodowała przez ten czas - to jej zostało do dzisiaj jak jej coś smakuje (a mięsko jej zawsze smakuje :D ): jeszcze się nie postawi talerzyka, a ona już krzyczy i trąca noskiem w rękę, żeby się pospieszyć, po czym wciąga jak odkurzacz - zawsze jak wracam z pustym talerzykiem, to tylko mama mówi "już zjadła?"; tylko że teraz już nie ma wymiotów, które mi strzelała co tydzień (bo kokcydiów cholernych się pozbyliśmy - co za paskudztwo cichaczem podgryzające kotusie; do dzisiaj się zastanawiam, czy swoich pięciu groszy do wykańczania Mokate nie dołożyły, bo na lamblie zrobiłam najlepszy możliwy test, ale o istnieniu kokcydiów nie wiedziałam /przy Norbim też nie wiedziałam, a żółte kupy takie jak Magnolcia przy wysiewach miał tylko on cały czas prawie, więc może i on to miał/). Teraz to PANI KOT na całego ;) silna i uparta (sterylizacja w starszym wieku daje to, że kot ma wykształcony charakter - ale jak widać, przytulakiem i tak zostaje... jeśli zechce :D ).

Kochany kotuś :kotek: jakby mnie między 2 a 3 nie obudziła na jedzenie, to bym chyba ataku paniki dostała - to się już stało tak normalne, że bez tego było dziwnie :P drugie karmienie sobie dzisiaj zażyczyła 6:10 - to tak po środku, bo zwykle trąca mni3 noskiem (jakbym co najmniej była martwa - może wg niej jestem skoro kotuś głodny, a ja sobie leżę zamiast lecieć dać jeść - no żywa Duża by się takich zaniedbań wobec Jaśnie Pani nie dopuszczała :lol: ) pomiędzy 5:30 a 7:15.


A mnie siekły zatoki (przemarzłam ostatnio i są efekty). Dobrze, że Magnolcia chociaż - odpukać w niemalowane - zdrowa.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto paź 01, 2013 10:15 Re: Magnolia i znajomi...

Oklad z kota (przy glowie) dobrze robi na zatoki. Serio.

Moj kot np. gdy wychodze do pracy to manifestuje lekkie niezadowolenie ale zasadniczo jest z tym pogodzony. Ale nie daj Boze zebym sie po cos cofnal. otworzyl juz "zakluczone" drzwi - kot przy drzwiach wita rozdzierajacym miaukiem, jakby mnie 2 tygodnie nie bylo, a potem jest autentycznie wsciekly, gdy ponownie wychodze -> atakuje reke lub noge, musze go caly czas trzymac spojrzeniem na dystans (plus stanowcze "nie wolno!", co go troszke hamuje), zadnych glaskow czy cos na pozegnanie, bo sie jeszcze bardziej wpieni. Jak pare lat temu jechalismy na wczasy i tesciowa przyszla na noc sie nim opiekowac (tzn. na 2 tygodnie, ale przyszla juz wieczorem, zeby kotek nie byl sam) to takiego wscieku dostal, ze cala noc na wszelki wypadek miala zamkniete drzwi od pokoju, w ktorym spala. Od tej pory przychodzi dopiero rankiem (jesli wyjezdzamy w nocy) i wtedy kot ja wita radosnie i przyjaznie.
Ostatnio edytowano Wto paź 01, 2013 10:52 przez Lifter, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4813
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 01, 2013 10:16 Re: Magnolia i znajomi...

jejuśku Magnolciu... trafiłaś najlepiej jak może sobie "stary" niepotrzebny kot wymarzyć... niesamowite, wyraziste charaktery mają koty, w mojej dziesiątce np. Joko, mała foczka przywieziona ze wsi gdzie skatowana umierała z głodu, ma obcięty ogon i ucho, jest drobnym trikolorkiem i aboslutnie szaloną duszyczką!!! jej energia, miłość, wrazliwość i niespożyte siły do brojenia zachwycają mnie już 2,5 roku. na poczatku mysłałam, że umrze, była skórką - balonikiem wypełnionym robakami, cierpiała od ran, ale jej cudowny charakter i chęć życia nie pozwolił odejść za TM. jedzenie u Joczki to jak jakiś szalony rytuał, mizia mi ręce, nogi i grucha, traktorzy i ślini się. w herarchi dostaje jeść jako 3cia, pierwsza jest Kropka z cukrzycą i PNN, następnie senior Bodzio no "dopiero" Joczka, która i tak juz była 15 razy przy ich miskach i obśliniła się na maksa. Rajdy Joki po chałupie z zaliczeniem najwyższej półki drapaka (pod sufitem) plus obijanie się o sprzęty i tłuczenie się Manią ( 1,5 roczna diablica) to czasem mnie wquriają strasznie, mus wtedy usunąć się z " trasy przelotu" bo zadepczą człowieka potwory jedne! hhahaa :ryk: :ryk:

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Wto paź 01, 2013 10:51 Re: Magnolia i znajomi...

Blekitny.Irys pisze:Boże, co za dzień :strach:
Szalejące koty, maślanka na głowie (mojej).
Dobrze, ze już noc...

Magnolia jak zwykle przepiękna :)

żeby się maslanką natetegować...

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot] i 12 gości