Jestem w domku w końcu, słaba, ale z dziewczynkami, które mnie pilnują. Chociaż zapach szpitalny chyba im się nie podoba.
Nabroiłam w weekend bo zaczęłam drętwieć, najpierw nogi w sobotę a potem w niedziele doszły dłonie i twarz. To już było bardzo niebezpieczne. Same kroplóweczki dostawałam. Całą niedziele leżałam i tylko mi w żyły dawali wapń, magnez, glukoze.
W sumie chodziło o poziom wapnia, bardzo mi spadł znienacka, tak się zdarza czasami po usunięciu całej tarczycy i zaczyna się drętwieć. Nazywa się to fachowo tężyczka.
Miałam wczoraj wyjść, ale ordynator nie pozwolił jak się dowiedział co w weekend było. Wczoraj też miałam kroplówki i tabletki wapnia, musujące i inne.
Tak się chyba mną przejeli, że wszystkie panie po tarczycy dostały wapno musujące do picia profilaktycznie a co to tężyczka to żadna nie wiedziała. Ja tylko taka wyedukowana.
Jak zeszło mi drętwienie z twarzy to jedna piguła powiedziała dzięki Boguu!!
Dziś mnie w kocu puścili, ale lekarz powiedział do mojego męża, że jak by znowu się zaczęło takie coś to od razu na sygnale na oddział mam przyjechać do nich.
Jestem zaopatrzona w różne preparaty z wapnem, takie mocniejsze i zobaczymy.
Czuje się dobrze, tyle że słaba jestem. Jeszcze okres dostałam wrrr.... i mam wieczną ochotę na czekolade, kakao itd. Chyba magnezu też mi brakuje....bylebym nie przytyła...
Jutro idę do endokrynolog a za tydzień na kontrolę do chirurga.
Będzie dobrze, takich wrednych małp szybko szlag nie trafia.
Masażysta by się przydał kark mnie boli bo sztywny.
Dziękuje Wam za ciepłe myśli i kciuki.
